Słowiańskie siedlisko
19 grudnia 2024 r., w Ośrodku Integracji i Aktywności, podczas Dyskusyjnego Klubu Książki, dyskutowano o ...
Zapachniało wiosną, odżyły wspomnienia i pragnienia podczas lektury Lawendy w chodakach autorstwa Ewy Nowak. Książka zaliczana do kręgu literatury młodzieżowej wydaje się być nią tylko z pozoru. Kiedy bierzemy do ręki książkę skierowaną do nastolatków zazwyczaj spodziewamy się dostrzec w fabule zaskakujące wątki, oczekujemy wartkiej akcji iskrzącej przygodami i szukamy postaci nieprzeciętnych, ponad normalnych. Tymczasem lektura, która stała się tematem naszego spotkania pozwoliła klubowiczom dostrzec, że sens tej powieści ukrywa się przed nazbyt powierzchownym obiorem tzw. niedoświadczonego życiowo czytelnika. Aby głębiej zrozumieć wymowę tego utworu, chcąc nie chcąc, należy przeżyć nieco więcej niż kilkanaście lat.
Autorka zabrała nas w wakacyjną podróż z grupą przyjaciół, z których para jest już narzeczonymi. Czwórka ludzi zdających sobie sprawę, że ich wyprawa nie jest beztroską wycieczką, ale podróżą ludzi biorących za siebie i za innych odpowiedzialność. Książka natychmiast wywołuje u czytelnika refleksję, wspomnienie nie zawsze łatwych czasów, gdzie przekroczenie granicy NRD stawało się wyprawą w nieznane, a samochód do własnej dyspozycji nie mieścił się w przeciętnej wyobraźni ucznia, czy też studenta. Czytelnik szybko zauważy, że opis przebiegu podróży i związane z nią przygody nie stanowią w treści najważniejszego wątku. Autorka skupia uwagę odbiorcy na relacjach międzyludzkich, przejawach przyjaźni, miłości, zazdrości, niepewności i zaufania. Młodzi ludzie poznają siebie w sytuacjach odmiennych, niż życie codzienne i dzięki temu zdobywają szersze spojrzenie na świat, który do tej pory wydawał się nieco bardziej uporządkowany. Dojrzały czytelnik szybko dostrzeże przebijający się między wersami nurt moralizatorski. Nienaganna postawa naszych bohaterów, i język którym się posługują, raczej odbiega od swobodnego dialogu młodzieży. Każdy odbiorca znajdzie w tej opowieści jednak coś z własnych doświadczeń.
Szczególną uwagę Klubowicze zwrócili na fakt, że w rzeczywistości otaczamy się ludźmi, których oceniamy powierzchownie. Wydaje nam się, że znamy kolegów z pracy, znajomych z osiedla, miasteczka i w sytuacji, czasami najmniej odpowiedniej, dostrzegamy że przed nami stoi rażąco obcy człowiek. Czasami widzimy zwykłego tchórza, czasami herosa codzienności. Jakże często otacza nas sfera rozczarowań. Największą sympatią wśród klubowiczów cieszył się bohater wdzięcznie przezwany Soplicą. Przypomniał nam jak wiele wspaniałych miejsc mamy jeszcze do zobaczenia w Polsce, ile rzeczy zostało jeszcze niedocenionych, ile marzeń jeszcze niezrealizowanych, jak wielu ludzi do poznania, i że lawenda najlepiej pachnie w towarzystwie miłości.
Na następne spotkanie zapraszamy 13 maja 2016 roku. Tematem dyskusji stanie się książka autorstwa Grażyny Plebanek Dziewczyny z Portofino.
K. Jagiełło