Kto jak nie ja…
…znam kulturę czeczeńską, język czeczeński, śpiewam i tańczę po czeczeńsku, byłam w Czeczenii. Marina Hulia – bo o niej tu mowa – 21 czerwca 2022 r. była gościem Biblioteki Herberta. Ta urodzona w Czerkasach w Ukrainie, córka Białorusinki i Rosjanina od prawie 30 lat zamieszkała w Polsce – nauczycielka, pedagożka, autorka książek, aktywistka społeczna i wolontariuszka, kobieta wielkiej pasji i jeszcze większym sercu, od 20-tu lat z oddaniem działa na rzecz Czeczeńców. W 2016 roku ruszyła na dworzec w białoruskim Brześciu z pomocą dla koczujących tam czeczeńskich matek z dziećmi, uciekających przed agresją i przemocą domową. Oprócz przywożenia najbardziej niezbędnych rzeczy, jak buty, ubrania i jedzenie, Marina zrobiła rzecz niezwykłą – chcąc wyrwać dzieci z marazmu i dać im namiastkę normalności postanowiła je uczyć, i tak na Dworcu w Brześciu powstała szkoła demokratyczna.
Pomoc uchodźcom ze strony Mariny nie skończyła się wraz z opuszczeniem przez nich brzeskiego dworca. Już na miejscu, w Warszawie udało się jej stworzyć system wzajemnej pomocy, w którym osoby zagrożone wykluczeniem pomagają innym. Wspiera osoby będące w kryzysie bezdomności aktywizując je w rozmaite działania. Wraz z rodzinami uchodźców angażuje się w opiekę nad seniorami w jednym z miejscowych domów opieki, wspólnie odwiedzają też schroniska dla zwierząt, by wyprowadzać bytujące tam psy na spacery.
Sama zainteresowana o tym co robi mówi tak: „Żeby zmienić troszkę świat nie potrzeba wielkich środków, czegoś kolosalnego, tylko wystarczy uśmiechnąć się i odrobinkę święta wykrzesać z siebie i swoich podopiecznych…. to najpiękniejsze, co może być. Być wśród tych, których kochasz i którzy cię kochają”.
Wraz z Mariną w spotkaniu uczestniczyła Madina Mazalieva – Czeczenka, jedna z matek, która z trójką swoich dzieci przez pół roku koczowała na brzeskim dworcu, a której jako jednej z nielicznych po kilkunastu próbach udało się w końcu uzyskać pozwolenie na wjazd do Polski.
Mariola Merxmüller-Jakubik