O bycie czystym i o przemianach

Gdy redakcja „Pegaza Lubuskiego” kwalifikowała ten wiersz do druku, nie wiedziała, że za parę dni nabierze on innej wymowy. Irena Zielińska w nim napisała:

zetrę z twarzy

nalot szarości (…)

i odlecę

ale będę

bytem czystym

 

Tak czystym

że łąki nic nie stracą

białe skrzydła wskażą

drogę

Jak wstęgę tajemną

 

18 kwietnia Irena Zielińska zmarła. Odleciała, ale jest bytem czystym, bytem, który będziemy wspominać.

Niespełna miesiąc wcześniej odebrała stypendium pana prezydenta Gorzowa Jacka Wójcickiego, które przeznaczała na wydanie książki poetyckiej o jakże znamiennym tytule „Iracyki i reszta wierszyków”. To dziewiąty jej tom wierszy, a piąty wydany w cenionym wydawnictwie „Adam Marszałek” w Toruniu. Swoje wiersze zawsze nazywała iracykami, ale czy przygotowując tomik do druku wiedziała, że na pewno wejdzie do niego „reszta wierszyków”?

Irenko, zapewniam Cię, że i „łąki straciły”, i „białe skrzydła” także, ponieważ Twój byt z realnego stał się „czysty”.

*

W tym numerze „Pegaza Lubuskiego” dominują eseje, przynajmniej na początku. Obszerny tekst Macieja J. Dudziaka „Tam i z powrotem, czyli globalny rite do passage” to zapowiedź książki autora pt. „Tożsamość i wspólnota w czasach (nie)pewności”. Autor od dawna zajmuje się analizą społecznych korzeni i zachowań, świadomością naszej tożsamości, przemiennością utożsamień itd. Przebrnął przez rozliczne analizy polskich i zagranicznych autorów, a w swoich rozważaniach przenosi je na naszą współczesność. Tekst zamieszczony w „Pegazie” jest erudycyjny, wymagający od czytelnika znajomości tematu, a i tak nie rozstrzyga globalnego „rite de passage”, czyli obrzędu przejścia, bo jak autor zauważa w tytule prowadzi tam i z powrotem.

Esej „Zatarte granice” Weroniki Nawrockiej błyskotliwie ukazuje, jak w płaszczyźnie literackiej zacierają się granice tradycyjnych gatunków, ale proces ten wcale nie oznacza zubożenia, a wręcz odwrotnie, wzbogaca literaturę.

Na inny problem zwraca uwagę Beata Patrycja Klary-Stachowiak. Jesteśmy świadkami wkraczania na wszystkie płaszczyzny naszego życia sztucznej inteligencji. Jak użycie elektronicznych możliwości wpłynie na literaturę, a nawet szerzej – sztukę? Autorka sama przeprowadziła kilka eksperymentów i je przedstawia. Nie są to wnioski optymistyczne dla człowieka-twórcy. Po prostu może stać się niepotrzebny.

*

W tym numerze „Pegaza” stosunkowo mało wierszy, ale wśród nich są odkrycia. Jak choćby „Gest miłości” Andrzeja Hegen Haegehbartha, plastyka, fotografika artystycznego, krytyka sztuki, który teraz oswaja dla siebie poezję. W tym wierszu jest jeden obraz: w opustoszałej knajpce siedzą ona i on. Taka sytuacja była tematem wielu obrazów. Ale o czym młodzi rozmawiają, trudno z obrazu wywieźć jednoznacznie. Do tego autorowi potrzebne były słowa. A więc nowy świat innej sztuki. Powodzenia na tej drodze.

Zaskakujące „Miniatury” oferuje dawno niewidziany w druku Z. Marek Piechocki. Wyprowadza je z lektur, z jego ukochanej muzyki, ale dodaje własną wrażliwość i… zaskoczenie.

Są jeszcze wiersze Ferdynanda Głodzika, Jolanty Karasińskiej i Łucji Fice – bez zaskoczenia. Wierszowi „Jestem” Łucji Fice redakcja nadała formę manifestu, jako że motywem przewodnim numeru uczyniono transgresję, fluktuację i ruch. Łucja Fice zaczyna od deklaracji:

Jestem tylko powolnym drganiem energii,

by dojść do wniosku:

Jestem przeskakującą iskrą w neutronach

Częścią boskiej energii Zawsze byłam tylko częścią

ŚNIĘ SAMĄ SIEBIE JESTEM CISZĄ

*

Ciekawiej – w mojej opinii – w tym numerze prezentuje się proza. Ceniony poeta Jerzy Hajduga pokazuje się tu jako autor wspomnienia z dzieciństwa związanego z tradycyjnie obchodzoną Wielkanocą. Daleka przeszłość. Debiutująca w „Pegazie” Lucyna Miosga ujawnia „Przekraczanie granic” w tak sugestywnej prozie, że – dam głowę – wywiodła ją z własnych przeżyć i przemyśleń.

Aneta Gizińska-Hwozdyk potwierdza, że jest mistrzynią małych form, czyli opowiadań. Tu sugestywny „Antykwariat”. Nie wiem, czy samodzielnym utworem, czy częścią większej całości jest „Światło” Danuty Szulczyńskiej-Miłosz, znanej dotąd z powieści. Powieść zapowiada Marek Stachowiak i pewnie z niej wyjął wojskową przygodę, której dał tytuł „Rudy”. Mniejszymi tekstami pokazują się Zbigniew Witosławski – prozatorski debiut w „Pegazie” – i Roman Habdas jako felietonista.

*

Na zakończenie zostawiłam sobie życzliwe słowa o wywiadzie Agnieszki Moskaluk z Maciejem Zdziarskim, obecnie mieszkańcem Krakowa, ale z korzeniami z Drezdenka i epizodem wspólnej pracy z Agnieszką w Radiu Zachód. Jest autorem książki zgłoszonej do konkursu o Lubuski Wawrzyn Literacki „Na skrzydłach. O ludziach, ptakach i radości życia”. Maciej bardzo ładnie opowiada o swojej nowej pasji, czyli obserwacji i poznawaniu ptaków. Z przyjemnością przeczytam książkę.

*

Autorką zdjęć z okładki i numeru jest Urszula Izydorczyk. O sobie powiedziała: Od 12 lat zamykam w kadrach to, co mnie zadziwia, zaskakuje, zachwyca, porusza moje zmysły. Teoretycznie banalne, ale w praktyce, czyli na zdjęciach ciekawe.

***

„Pegaz Lubuski”, czasopismo literackie, nr 1 (92), wyd. Związek Literatów Polskich – Odział w Gorzowie Wielkopolskim i Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna im. Zbigniewa Herberta w Gorzowie Wielopolskim, red. nacz. Agnieszka Kopaczyńska-Moskaluk, 68 s.