Słowiańskie siedlisko
19 grudnia 2024 r., w Ośrodku Integracji i Aktywności, podczas Dyskusyjnego Klubu Książki, dyskutowano o ...
13 lutego w gminnej Bibliotece Publicznej w Słońsku miało miejsce pierwsze spotkanie w tym roku Dyskusyjnego Klubu Książki. Omawiana lektura to: „Grunt pod nogami” księdza Jana Kaczkowskiego.
Zacznę od tego, iż wrażenia po omówieniu i przeczytaniu książki są bardzo pozytywne. Jak powiedziała jedna z członkiń klubu: „Ta książka jest dla każdego. Dla agnostyków, a nawet dla ateistów”. Bardzo przypadło nam do gustu trzeźwe, logiczne i pełne dystansu rozumowanie nieżyjącego już księdza. Odwaga w wyrażaniu swoich myśli, między innymi mam tu na uwadze mówienie wprost o „niedociągnięciach” Kościoła, świeże i zupełnie nowe spojrzenie na Ewangelię oraz jego niezwykła uważność podczas jej interpretowania. Pokora oraz poczucie humoru, które świadczy o jego wielkim dystansie do samego siebie oraz wyrozumiałości i życzliwości względem drugiego człowieka. Obala mity powszechne jeszcze dziś w Kościele, jak na przykład ludową teologię: „Kogo Pan Bóg kocha, temu krzyżyki zsyła”. Mówi, że Bogu nie jest potrzebne nasze cierpienie, nie potrzebuje tego, by zbawić świat. Jest także przeciwny utrzymywaniu „na siłę” i „za wszelką cenę” chorego przy życiu, ale wzywa do trwania przy nim, niesienia pomocy i uśmierzania bólu (fizycznego i psychicznego) aż do końca. Dlatego apeluje również abyśmy dbali o relacje ludzkie, bo one są niezwykle ważne, a w tych najtrudniejszych momentach są sprawą najwyższej rangi.
Każdy z rozdziałów w książce Jana Kaczkowskiego opatrzony jest tytułem, a pod spodem w ramach cytatu czy jak kto woli złotej myśli znajduje się jego meritum składające się z jednego lub co najwyżej kilku zdań. Taka forma bardzo nam odpowiada. Wyraźne akapity, odstępy, zaznaczenie tego, na co powinniśmy zwrócić szczególną uwagę pozwala skupić się i wydobyć to, co jest najważniejsze dla nas samych. Ponadto język autora nie jest „suchy”, a bardzo obrazowy i elastyczny, świadczący poniekąd o jego erudycji, inteligencji oraz wrażliwości. I co najważniejsze daleki jest od kaznodziejskiego tonu, jaki nierzadko spotykamy w kościele. Natomiast swoich „kolegów po fachu”, którzy uderzają w ten ton ksiądz Jan Kaczkowski nazywa „opasłymi nie tylko w sensie fizycznym, ale też intelektualnym…”
Szczerze polecamy.
Anna Chybalska-Nowak