Klimatycznie o Gorzowie
Klimaty bywają zmienne – towarzyskie, polityczne, związane z pogodą. Tym razem skupmy się na tym ...
Bagiński Adam Wojciech: Adam Wojciech Bagiński : malarstwo olejne, akwarele / [wstęp Marianna Bocian i in.]. – Zielona Góra : Muzeum Ziemi Lubuskiej 2000. – [32] s. : il. kolor. ; 30 cm.
Fragment publikacji:
Malarskie dokonania Adama Bagińskiego – w widzeniu horyzontalnym – jawią się jako odsłony wiecznego Jest, tkwiącego w Człowieku. To co zostało tu wyrażone "mową barw", 'językiem światła", emanuje "czymś", czego – przy najlepszych chęciach – nie można w pełni przełożyć na znaczenia słowne. To są dokonania, z którymi należy obcować bezpośrednio patrząc, aby doznać tego, co barwami jest uzewnętrznione, co nas przyciąga (nie ubezwłasnowalniając), harmonizując stan umysłu, przenosząc jakby w inny wymiar istnienia, w którym piękno rzeczywistości życia i świętość pozostają ciągle w nierozdzielności. W tej twórczości od początku nie ma destrukcji nihilistycznej. Jest trudny do opisu, fascynujący proces przekształcania zintegrowanej "formy" i "treści". Mogą tu używane słowa "zawodowych" teoretyków malarstwa współczesnego irytować, ale to, co emanuje z tych odsłon-objawień pochodzi ze stanu (wpisanego w rdzeń Życia) duchowego, cechującego się harmonią owej "światłości życia" bezustannie przekształcającej się. Każdy obraz w tej twórczości (wyraża pewną ideę) to oryginalny kształt, ale funkcje, celowość ich zaistnienia jest stała. Tak finezyjnie ujmowana harmonia przekształcających się barw, wysublimowany stopień piękna w samym źródle Istności życia człowieczego, wzbudza na kilka sekund (to wiele!) ozdrowieńcze zachwycenie. Nie życie, ale nasze przeżycia, sposoby myślenia uległy zdegenerowaniu. Zapomnieliśmy w opisach dzieł malarskich, że one (podobnie jak dojrzałe utwory innych sztuk pięknych) uzewnętrzniają realnie istniejący stan duchowej potencji twórczego człowieka. Obrazy Adama Bagińskiego emanują energią duchową, której źródło zawsze pozostaje w przysłonach, są nierozdzielne z Jego przemyśleniami, z niezachwianą pewnością, że w samym źródle Życia (nieokreślonego!). Jest coś z realnej potencji "Światłości", która albo nie jest poprawnie rozwijana lub w zdegenerowanych fazach kultury, jest tłumiona,
Adam Bagiński nie wizualizuje poglądów, ustalonych w kulturze "wzorców świętości", nie urzeczawia tzn. nie powiela zewnętrznych kształtów świata. Usiłuje, wśród współczesnego kultu profanacji, spotwarzania wszelkich przeżyć tego, co uchodziło w kulturze za świętość, a w końcu jawnego zohydzania samego obrazu człowieka, dotrzeć do samego źródła "światłości życia", tkwiącej' w człowieku sfery duchowej, nie tkniętej złomyśleniem. Czy potrafimy ująć w refleksji, że ta twórczość spojona Jest ze złożonością samej Natury i gnozą? To co wielcy poeci mistyczni określali widzeniem "światłości życia", wobec której język osiąga Milczenie (stan olśnienia), to Adam Bagiński (malarstwo ma odrębne środki wyrazu) odsłania i wizualizuje – duchową istotę Jestestwa człowieka, która nie została zabita (co to by znaczyło?) w naszej teraźniejszości. Bezpośrednie obcowanie z tymi, niepowtarzalnymi i jedynymi w swoim rodzaju dokonaniami, wywołuje ożywiające poruszenie zmartwiałej w nas jaźni. Każdy – podkreślę to z otwartością – opis tych dokonań, będzie "ujmą" tego co emanuje, "mówi barwami", co może być doznane w przeżyciach Patrzącego.
Opis zaś samej historii powstawania tego przełomowego (w odniesieniu do awangardyzmu, konceptualizmu, itd.) malarstwa jest innym zadaniem.
Marianna Bocian