Kujawski Franciszek: Moje życie

 

 

 

 

 

 

 

Kujawski Franciszek: Moje życie. – Gorzów Wielkopolski : [s.n.], 2009. – 16 s. : il. kolor. ; 20 cm.

 

Fragment publikacji:

Dnia 7 lutego 1940 r. do mojej rodziny przyszło dwóch Niemców w cywilu i żandarm. Po sprawdzeniu mnie powiedzieli, żebym 9 lutego o godz. 10:00 był przygotowany do wyjazdu do Niemiec i czekał na końcu wsi przy pomniku św. Floriana, gdzie przyjedzie samochód, aby nas zabrać. Okazało się, że pod pomnikiem zebrało się nas 11 osób. Jechałem w kamaszach mego ojca, które były o 3 rozmiary za duże, a moje nie wygojone nogi ich nie interesowały. Wywieźli nas do Konina, tam został zorganizowany większy transport i pociągiem zawiezieni zostaliśmy do Poznania.
W Poznaniu zorganizowany był już pociąg pełen mężczyzn z całego województwa. Tym sposobem znalazłem się z 10-cioma kolegami dnia 12 lutego 1940 w Arbaitsamcie Meseritz (obecny Międzyrzecz).
Następnego dnia 13.02.1940 r. przyjechał Kruger, właściciel majątku rolnego Oscht, powiat Schwerin (Skwierzyna) i traktorem z przyczepą zabrał nas do swego majątku, w którym przebywałem do czasu wyzwolenia 2 lutego 1945 r., czyli okrągłe 5 lat.

W majątku pracowałem najpierw przez 5 miesięcy jako pomocnik traktorzysty, a następnie jako traktorzysta. Na uzyskanie prawa jazdy, które musiałem mieć, wysłał mnie właściciel w asyście esesmana do Bydgoszczy (wtedy był to Bromberg). Po ukończeniu tego kursu przyjechał po mnie znowu ten sam esesman. Kruger dlatego wysłał mnie do Bydgoszczy, bo tam szkolenie miejscowi Volksdeutsche prowadzili po polsku. Co najmniej raz w miesiącu przyjeżdżałem do Landsberga (dzisiejszy Gorzów) na obecną ulicę Grobla, bo tu była produkcja i naprawa przyczep do traktorów, które się często psuły, gdyż były bez resorów, jedynie przyspawane do osi, a drogi tu były bardzo złe (kocie łby). Dlatego też Gorzów dosyć dobrze znam z tamtych czasów.

Po wyzwoleniu wróciłem do Sierakowa, gdyż stamtąd miałem narzeczoną, która pracowała ze mną na tym samym majątku i była wywieziona na roboty przymusowe wraz z całą rodziną. W Sierakowie wziąłem ślub i następnie zgłosiłem się na kurs Strażników Ochrony Kolei ( S.O.K), który odbywał się w Szamotułach.