Słowiańskie siedlisko
19 grudnia 2024 r., w Ośrodku Integracji i Aktywności, podczas Dyskusyjnego Klubu Książki, dyskutowano o ...
Drogi do szczęścia
Państwo Ewa i Marek Bucholscy w ubiegłym roku nie byli na żadnej wyprawie. A takie mieli plany! Od wielu lat co najmniej raz w roku ruszali w dalekie i długie podróże. Byli już w ponad 70 państwach, ale dla nich nie ilość państw jest ważna i nie ich granice, a krainy. Tych, które odwiedzili, jednak zliczyć się nie da. Prawdziwe życie – twierdzi Marek Bucholski – spotkać można w danej krainie jakiegoś państwa, gdzie często mówi się innym językiem, gdzie są inne obyczaje, inny sposób na życie niż na pozostałym obszarze.
Po powrocie Marek spisywał to, co widział, usłyszał, dowiedział się od ludzi, wyczytał w mądrych książkach. Tak powstało dziesięć obszernych tomów jego „Podróży…”, nie relacji, a raczej esejów lub felietonów inspirowanych tym, co zobaczył.
*
Choć nigdzie w minionym roku nie pojechał, Marek Bucholski dał czytelnikom najgrubszy, bo liczący 604 gęsto zapisane strony tom jego podróżniczych refleksji. Punktem wyjścia jest coś zobaczonego w dalekim świecie, ale potem myśli płyną same, by porównywać, snuć refleksje i przemyślenia. Tak rodzi się konfrontacja tamtego świata z naszym, polskim: z historią, środowiskiem przyrodniczym, normami, w jakimi zostaliśmy wychowani, z religią, która nas ukształtowała, z naszą kulturą, z naszą polityką. I jest to zawsze ostry rozrachunek.
*
Najważniejsze były dla nas – zadeklarował we wstępie Marek Bucholski – spotkania z innymi kulturami, z ludźmi innej mentalności, innych niż katolicyzm religii, ludźmi o bardzo innym spojrzeniu na otaczający nas świat, z ich historią.
Oto przykładowe tytuły rozdziałów, w których geografia jest punktem wyjścia:
* Patronki Palermo, czyli nie ilość, a jakość
* Gejsza, czyli nie to, o czym myślisz
* W Peru oddycha się historią, czyli polskie bujdy na resorach.
Drugi rodzaj tych esejo-felietonów to: analiza pojmowania demokracji, wolności, religie i religijność, a także – jeden z ulubionych tematów: klimat i ochrona przyrody. Zawsze w konfrontacji tego co na świecie z nami: Europejczykami, Polakami, nawet czasami gorzowianami.
Przykładowe tytuły:
* Judaizm na Bugiem, czyli wszystko przez wieprzowinę
* Namacalna śmierć przyrody, czyli nic nie jest za daleko
* Drogi wyboru, czyli wolność decyzji czy zniewolenie
*
Aby snuć mądre refleksje, Marek Bucholski musiał zgłębić wiedzę. Przed każdą podróżą studiuje internet, dostępne publikacje na temat zaplanowanych krain, nawiązuje kontakty z ambasadami, które dostarczają mu wiele informacji itp. Z wykształcenia jest prawnikiem, ma więc umiejętność czytania dokumentów. Na przykład, aby dowiedzieć się więcej o współczesnym Kościele, czyta papieskie encykliki.
Przy okazji omawiania problemów przyrody poznał encyklikę papieża Franciszka „Laudato si” („Pochwalony bądź „) z 2015 r., w której papież zawarł swój ekologiczny manifest. Autor zastanawia się: Trzeba wiedzieć, o czym zdecydowana większość katolików nie wie, że encykliki mają najwyższą pieczęć nauczania papieskiego i są obowiązujące. Ale kto czyta encykliki? Chyba tylko tacy zapaleńcy jak ja. A ta liczy 200 stron. Dla wielu objętość nie do przeczytania.
Bucholski wątpi, że księża czytają encykliki, choć są do nich adresowane. Jego zdaniem tylko czekają na wytyczne swoich wszechwładnych szefów. Wierni też nie czytają, a zdają się na interpretację kleru. Tymczasem rozbieżności między treścią encykliki papieża Franciszka, a tym, co głosi polski Kościół są duże. Franciszek rozprawia się z teologią, która od wieków głosi, że człowiek jest „królem stworzenia i ziemię powinien sobie uczynić podwładną”. Bucholski daje dużo cytatów z encykliki „Laudato si”, a jednocześnie pokazuje przymierze polskiego kleru z myśliwymi: msze za udane polowania, kult świętego Huberta, potępienie książki Olgi Tokarczuk „Prowadź swój pług przez kości umarłych” oraz filmu Agnieszki Holland „Pokot”, bo atakowały myśliwych.
Zdecydowanie potępia myśliwych: Ciągle uprzywilejowani w swoim krwawym rzemiośle przez różne rządy, mają się dobrze. I jeszcze wmawiają, jak to oni dbają o zwierzęta, o środowisko. Nie chyba większych hipokrytów i obłudników na świecie.
Dowiadujemy się, jak ten problem traktuje islam. W XIII wieku powstał pierwszy kodeks praw zwierząt z przesłaniem, że niehumanitarne traktowanie zwierząt godzi w porządek świata. Już wtedy utworzono stanowisko muhtasiba, który miał pilnować, aby na targach dobrze traktowano zwierzęta. Gdzie nam do nich? – zda się pytać autor.
*
Podany powyżej temat – znacznie jeszcze rozszerzony – autor omawia w jednym tylko rozdziale. A jest ich przynajmniej 100. Każdy ciekawy, każdy inspirujący do myślenia. Marek Bucholski, patrząc z perspektywy świata, podrzuca nam wiele tematów do dyskusji, a przynajmniej do zastanowienia się. Ale czy chcemy aż tak poważnie się zastanawiać nad naszym światem?
*
Wszystkie książki Marka Bucholskiego mają w tytule słowo „podróż”: „Podróże dość dalekie”, „Podróże ku barwom świata”, „Podróże do krain niezwykłych” itd. Tytuł jedenastej to „Podróże, podróże, czyli Szukanie dróg do szczęścia”. Bo wszyscy, niezależnie od stopnia cywilizacyjnego rozwoju (co to jest?), historii, religii, mentalności, środowiska, w jakim żyją, wszyscy dążą do szczęścia. My, oczywiście, też. Ale czy idziemy dobrą drogą?
Czytam książkę Marka Bucholskiego od miejsca, które mi się samo otworzy. Wiem, że autor założył jakąś kolejność podawanych problemów, ale moim zdaniem te ostatnie są tak samo ważne jak pierwsze. Nie trzeba się więc bać gęsto zadrukowanych 604 stron. Natomiast trzeba do tej książki wracać, wracać, wracać…
***
Marek Bucholski, „Podróże, podróże, czyli Szukanie dróg do szczęścia”, wyd. Sonar Literacki, Gorzów Wlkp. 2021, 604 s.