Firlej Florian Tadeusz: Gubin minionych lat 1945-1976 w fotografii Tadeusza Firleja

 

 

 

 

 

Firlej Florian Tadeusz: Gubin minionych lat 1945-1976 w fotografii Tadeusza Firleja = Gubin der vergangenen Jahre 1945-1976 auf den Fotos von Tadeusz Firlej / tł. Krzysztof Freyer. – Gubin : FTF Wydawnictwo Prywatne, 2010. – 201, [2] s., il. kolor., 30 cm.

 

 

Fragment publikacji:

Wyprowadzenie 1945
Jakiż to mógł być dzień – sobota czy poniedziałek, kiedy przyszedł rozkaz, aby wszyscy mieszkańcy narodowości niemieckiej opuścili Gubin? W rozkazie było zapewne, ze mogą zabrać ze sobą tyle, ile uniosą. Kolumny mieszkańców Gubina szły przez prowizoryczny most, pchając wózki wszelakiego rodzaju, prowadząc rowery, dzwigając na plecach i w rękach to, co najpotrzebniejsze do życia.
W domach zostają koty i niektóre wolno chodzące pieski – bo nie rozumieją rozkazu „wyjścia". W spiżarniach i piwnicach pozostają zapasy dżemów, kompotów, win. Niektórzy coś zakopali w ogrodach, schowali w piwnicach, w ścianach, na strychu z myślą, że może kiedyś powrócą.
Noc – opustoszałe miasto, jakby przeszła morowa zaraza. Na Nysie słychać tylko plusk – to niektórzy wracają po cenniejszy dobytek. Ryzykują. Nocą też uchodzą małe grupki żołnierzy Wehrmachtu. Szli panować nad światem – a teraz muszą po kryjomu wracać do własnego domu. A ci co zostali na stepach? Po latach historycy spierają się o drobne fakty, kto wydał rozkaz. Jak to było? Czy ludzkość może żyć bez wojen? […]
Tadeusz Firlej


Ausführung 1945
Welcher Tag konnte es damals sein – ein Samstag oder ein Montag, als der Befehl kam, dass alle Einwohner deutscher Nationalität die Stadt Gubin verlassen? Im Befehl stand geschrieben, dass sie so viel mitnehmen dürfen, wieviel sie tragen können. Die Kolonnen der Gubener Einwohner gingen durch eine privisorische Brücke, die Handwagen aller Art vor sich hischiebend, die Fahrräder mitführend, auf dem Rücken und in den Händen alles tragend, was für das Leben notwendig war.
In den Häusern blieben Katzen und einige frei laufende Hunde – denn sie verstehen nicht den Befehl „ausgehen". In den Speisekammern und Kellern blieben die Vorräte von Marmelade, Obstkompott und Wein. Einige vergruben etwas in den Gärten, versteckten in den Kellern, Wänden und Dachböden, immer mit dem Gedanken im Kopf, dass sie hier eines Tages zurückkommen.
Die Nacht – eine verlassene Stadt, als wäre es die Zeit nach einer Pest. Nur das Plätschern der Neiße ist zu hören – einige kommen heimlich zurück, um ihre wertvolleren Sachen mitzunehmen. Nachts gehen auch die kleineren Gruppen der Wehrmacht auf die andere Seite der Neiße. Sie gingen die Welt beherrschen – und jetzt müssen sie heimlich ins eigene Haus zurückkehren. Und diejenigen, die auf den Steppen geblieben sind? Nach Jahren noch streiten sich die Historiker um die Details, von wem der Befehl kam. Wie war es? Kann die Menschheit ohne Kriege leben? (…)
Tadeusz Firlej