Jak tu się żyło?

Jak się żyło przed laty tu, gdzie teraz my żyjemy? Ludzie zawsze stawiali sobie pytania o przeszłość. Najczęściej opowieści o minionych latach były przekazywane z pokolenia na pokolenie. My, z Gorzowa, znad Odry i Warty, nie mamy możliwości odbywania takich rozmów nie tylko ze względu ma upływ czasu. Od tych, którzy tu mieszkali dzieli nas narodowość, język, religia, obyczajowość i jeszcze parę innych imponderabiliów. A jednak chcemy jak najwięcej wiedzieć, jak tu dawniej bywało.

*

Odległe od nas w kilometrach wydawnictwo „Śląsk” wydało książkę „Nadodrzańskie opowieści”. Jest to antologia tekstów niemieckich autorów z obszaru Środkowej i Dolnej Odry przed 1945 rokiem. Przygotowały ją dwie panie profesorki – Renata Dampc-Jarosz z Uniwersytetu Śląskiego i Hannelore Scholz-Lübbering, w zasadzie z Berlina, ale przez pewien czas związana z naszą Akademią im. Jakuba z Paradyża.

Spośród tysięcy zadrukowanych stron dwie panie wybrały fragmenty powieści lub opowiadań, także artykuły, legendy i zapiski związane z ziemiami położonymi wzdłuż Odry mniej więcej od Kostrzyna po Schwedt. Nie jest to duży obszar, więc niektóre opowieści sięgają głębiej na wschód. Stąd między innymi Gorzów, ale o nim za chwilę.

*

W książce znajdują się 82 teksty ułożone w czterech częściach:

I – U źródeł, czyli o powstaniu nazw miejscowości i krain, a nawet karczmy stojącej kiedyś między Kostrzynem a Frankfurtem.

  1. – Z dawnych dziejów. Tu wspomnienia o wielkich wydarzeniach, najczęściej wojnach, jakie przetaczały się przez te ziemie: m. in. bitwy Fryderyka Wielkiego, przemarsz wojsk Napoleona.
  2. – Z życia wzięte. Opowieści o codzienności, na którą składały się powodzie, zajęcia gospodarskie, relacje międzyludzkie, obyczaje, praktyki religijne itp.
  3. – Światy fantastyczne, czyli o zjawiskach nadprzyrodzonych, o przekraczaniu norm obowiązujących w tamtych latach, o nadziejach i marzeniach.

Autorzy zamieszczonych tekstów najczęściej związani byli z regionem, pisali o swoim świecie dla swoich najbliższych. Zaledwie kilku zyskało szersze znaczenie. Jest tu wiersz Bertolda Brechta pt. „Sonnenburg” o więzieniu w dzisiejszym Słońsku, ale bez podania nazwiska tłumacza. Jest wspomnienie Gottfrieda Benna o dzieciństwie spędzonym w… No właśnie. Rodzina Gottfrieda Benna w 1886 roku sprowadziła się do Zielina, wsi w gminie Mieszkowice w powiecie gryfińskim. Tymczasem w książce podano, że rodzina pastora Gustava Benna mieszkała w Czelinie. Co prawda Czelin też leży w gminie Mieszkowice w powiecie gryfińskim, więc niedaleko, ale te dwie różne wsie.

Najczęściej jednak autorami cytowanych tekstów są ludzie nieznani z nazwiska.

*

Gorzowa dotyczy tylko jeden tekst, ale ważny. Jego autorem jest Victor  Klemperer, który jako pierwszy badał język służący do manipulowania ludźmi. W książce „LTI – Notatnik filologa” pokazał, jak język świadomie kształtowany przez faszystów wpływał na odbiorców.

Urodził się w Gorzowie, ale potem jego rodzina wyprowadziła się do Berlina, a on w 1900 roku wrócił do gimnazjum w Gorzowie. Jego wspomnienie dotyczy przede wszystkim sfery obyczajowej, mieszkania na stancji, stosunku dorosłych do dzieci i młodzieży, zajęć w szkole. Miasto zrobiło na nim wrażenie malutkiej i pozbawionej życia dziury. Pisze o centrum miasta: Słabo rozbudowana sieć cichych i jałowych ulic, w stylu uliczki, przy której mieszkałem, (30 Stycznia), tworzyła nieruchliwe centrum miasta: całe życie koncentrowało się tu na fasadzie. Pokazywano się na Richtstrasse, która ciągnęła się równolegle do rzeki pomiędzy Kirchplatz a Paradeplatz. Większe sklepy znajdowały się jedynie w starych domach, zwróconych do ulicy ścianą szczytową. (…) Po drugiej stronie Warty leżało przedmieście ubogie, o zupełnie wiejskim charakterze.

Nie trzeba się dziwić, że autor tęsknił za Berlinem.

*

Dużo opowieści dotyczy Kostrzyna, głównie dzięki księciu Janowi Hohenzollernowi, który tu ustanowił stolicę swego księstwa. Te opowieści są już nam na ogół znane.

Mnie zainteresowała opowieść o Marie Elisabeth Buchholz z Dąbroszyna. W polskiej historii mieliśmy Emilię Plater, która przebrana za mężczyznę walczyła o wolność. W niemieckiej historii także były takie kobiety, szczególnie w okresie wojen z Napoleonem, gdy trzeba było walczyć o niemiecką wolność. Maria z Dąbroszyna w 1813 roku jako mężczyzna zaciągnęła się do korpusu ochotników generała von Lützowa. Niestety, dość szybko odkryto jej płeć i musiała odejść z wojska. Jednak w 1828 roku uznano jej postawę za godną nagrody i przyznano jej stanowisko… zamkowej służącej w Charlottenburgu. Funkcję tę sprawowała do śmierci w 1866 roku. Pochowano ją na cmentarzu żołnierzy gen. Lützowa.

*

Opowieści związane z naszymi stronami Hannelore Scholz-Lübbering po raz pierwszy wydała w 2009 roku tylko w języku niemieckim pt. „Allerlei Geschichten aus dem Oderbruch”. W 2012 r. ukazała się w Lipsku dwujęzyczna jej książka „Wie  die  Oder rauscht. Allerlei Geschichten entlang der Oder und aus der Neumark / Jak szumi  Odra.  Rozmaite historie znad Odry i z Nowej Marchii”. We wstępie do najnowszego wydania tych opowieści, tylko w języku polskim, autorki mają nadzieję, że niebawem będą mogły dopełnić je opowieściami polskich autorów o zdarzeniach i życiu po wojnie.

 

***

Renata Dampc-Jarosz, Hannelore Scholz-Lübbering, „Nadodrzańskie opowieści. Antologia tekstów niemieckich autorów z obszaru Środkowej i Dolnej Odry przed 1945 rokiem”, wydawca „Śląsk” Wydawnictwo Naukowe, Katowice 2019. Wydawca podaje dwa adresy mailowe, pod którymi można zamawiać książkę: .img@.img..img..img, .img@.img..img..img

Korzystałam z egzemplarza w Dziale Regionalnym WiMBP.