Kapitan Wiktor Kinecki

Zwą mnie: harcerze – druhem naczelnikiem, postkomuniści – towarzyszem sekretarzem, dyplomaci – ekscelencją, ambasadorem, studenci Uniwersytetu Trzeciego Wieku – panem profesorem.

Tak przedstawia się Wiktor Kinecki na początku swoich wspomnień pt. „Ster prosto. Kurs 90 lat wstecz”.

*

Urodził się 31 grudnia 1929 roku w Międzychodzie, czyli w mieście z gruszą w herbie i z laufpompą, która stała się symbolem miasta. Miał 15 lat, gdy skończyła się wojna i nastały dla młodych nowe czasy. Był zdolny i ambitny, miał temperament społecznika. Szybko wyszedł z Międzychodu.  W latach 1949–1957 zasiadał we władzach Związku Młodzieży Polskiej, następnie był członkiem sekretariatu Światowej Federacji Młodzieży Demokratycznej w Budapeszcie (1958–1962). W latach 1964-1969 obejmował zaszczytną funkcję naczelnika Związku Harcerstwa Polskiego. Od połowy lat 50. był członkiem PZPR, pełnił ważne funkcje partyjne: był zastępcą członka Komitetu Centralnego PZPR i zastępcą kierownika Wydziału Zagranicznego KC PZPR.

W latach 1971-1975 był ambasadorem PRL w Indiach, a jego misja obejmowała także Sri Lankę, Singapur i Nepal. Po powrocie do kraju był I sekretarzem Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Siedlcach i posłem na Sejm. W 1979 r. oddelegowano go na stanowisko ambasadora nadzwyczajnego i pełnomocnego w Jugosławii.

*

Gdy kończył mu się czas pracy w Belgradzie, zaproponowano mu stanowisko I sekretarza Komitetu Wojewódzkiego do wyboru w Kaliszu, Słupsku lub w Gorzowie. Wybrał Gorzów. W pamiętniku tak uzasadniał: W województwie gorzowskim znajdowało się moje rodzinne miasto – Międzychód. Mieszkali tam moi starzejący się rodzice. Mama Gertruda miała wtedy 74, a ojciec Julian 80 lat. Opuściłem ich mając lat 19 i z powodu pracy w Warszawie, Siedlcach, a zwłaszcza przez 15 lat pobytu poza granicami Polski, miałem z nimi rzadki kontakt. Praca w Gorzowie dawała mi szansę na zmianę tego stanu rzeczy.

W Gorzowie został przyjęty bardzo dobrze. Formalnością był wybór na to stanowisko w głosowaniu, ale jego wynik był zaskoczeniem dla wszystkich: na 76 wyborców dostał 74 głosy poparcia. Generał Wojciech Jaruzelski, wtedy I sekretarz KC PZPR serdecznie mu pogratulował.

Wybrano Kineckiego 16 stycznia 1986 r., pracę w Gorzowie rozpoczął w początkach marca po serii wizyt pożegnalnych w Belgradzie, kończących misję.

Funkcję I sekretarza KW PZPR sprawował do 31 stycznia 1990 roku, czyli do końca istnienia partii.

*

Rozdziałowi o pracy w Gorzowie nadał oryginalną formę. W 1992 r., czyli dwa lata po zakończeniu pracy u nas, Maciej Woźny, w latach sekretarzowania Kineckiego redaktor naczelny „Ziemi Gorzowskiej”, zwrócił się do niego z prośbą o wywiad. Napisał długi list z uzasadnieniem potrzeby takiego wywiadu i sformułował kilka pytań. Bardzo świeże były jeszcze niezbyt przyjemne dla Kineckiego wspomnienia, do tego przyszła śmierć ukochanej żony, dość, że były sekretarz na list nie odpowiedział. Dopiero po latach, gdy czas zatarł napięcia, przygotował obszerną relację z lat pracy w Gorzowie w formie odpowiedzi na zadane wcześniej pytania.

Trudny był to okres, partia traciła funkcję siły przewodniej, rosła Solidarność, a pierwszy sekretarz musiał zbierać wszystkie ciosy. Najbardziej Wiktor Kinecki był atakowany za to, że zamieszkał w bliźniaku przeznaczonym dla pracowników naukowych AWF. Na ten temat Kinecki tak pisze; Po przybyciu do pracy w Gorzowie przez kilka miesięcy mieszkałem w jednym pokoju w Ośrodku Szkoleniowym Urzędu Wojewódzkiego w Rogach oddalonym od Gorzowa o 18 kilometrów. Po przyjeździe Żony (zawsze z dużej litery – KK) z synem, dzięki uprzejmości Gorzowskiego Kombinatu Budowlanego, w którym byłem członkiem POP, zamieszkaliśmy w mieszkaniu zakładowym w bloku przy ul. Sułkowskiego na dziewiątym piętrze. W tym mieszkaniu o powierzchni 35 metrów kwadratowych przyjmowaliśmy nie tylko oficjalnych gości z Warszawy, ale także konsulów ZSRR, NRD, Czechosłowacji i Kuby. Niejednokrotnie wyrażali oni zdziwienie takim locum pierwszej osoby w województwie. Prawdopodobnie to pobudziło władze administracyjne do działania i 3 czerwca 1987 r. otrzymałem klucze do „willi”  (zawsze w cudzysłowie – KK). Prezydent Gorzowa Andrzej Szewczyk dał mi pisemne polecenie zamieszkania w tej nieruchomości.

Dalej W. Kinecki zaznacza, że to skierowanie nigdy nie wzbudzało zastrzeżeń ze strony dyrekcji AWF, a on regularnie opłacał czynsz za pośrednictwem KW PZPR. Nie czuje się winnym żadnego nadużycia.

*

Opowieść o pracy w Gorzowie niesie wiele informacji nie tylko o partii, ale przede wszystkim o panujących wówczas mechanizmach wojewódzkiego życia politycznego, gdy fasadowość zastępowała realne działania. Był to czas, gdy upadał autorytet partii i jej pierwszego sekretarza. Wiktor Kinecki pisze o tym bez emocji, prezentuje siebie jako człowieka otwartego i życzliwego dla innych.

Choć moim zdaniem wspomnienia te nie niosą treści odkrywczych dla historii miasta i regionu, niewiele mamy pamiętników dotyczących ostatnich lat minionego ustroju, a tym samym są ważnym dokumentem.

*

Wiktor Kinecki przez wszystkie lata zapisywał w kalendarzu co danego dnia robił. Stąd bierze się rzetelność jego relacji dopełniona dużą ilością zdjęć z pełnymi podpisami.

Tu omówiłam szerzej jego gorzowski okres, ale dla czytelników bardzo ciekawe mogą być jego wspomnienia z pracy dyplomatycznej w Indiach i w Jugosławii.

*

Polecam wspomnienia Wiktor Kineckiego o oryginalnym tytule „Ster prosto. Kurs 90 lat wstecz”. Na okładce zdjęcie autora w czapce marynarza, a w tle mały port (Międzychód?). Wiktor Kinecki czuje się kapitanem. Czy był nim naprawdę i dla kogo – odpowiedź da przeczytanie wspomnień.

 

***

Wiktor Kinecki „Ster prosto. Kurs 90 lat wstecz”, nakład 120 egzemplarzy wydany staraniem własnym, skład i druk Poligrafia Krzysztof Puk, Międzychód 2020.

Ze stopki redakcyjnej wynika, że nad książką pracowali: Agnieszka Kinecka – córka i Adam Kinecki – syn oraz wnuczki Ewa Kinecka i Aleksandra Kinecka.

Książka dostępna w czytelni Działu Regionalnego WiMBP.