Klimatycznie o Gorzowie
Klimaty bywają zmienne – towarzyskie, polityczne, związane z pogodą. Tym razem skupmy się na tym ...
Kędzierski Zbigniew Lucjan: Wsi spokojna. T. 1. – Brzezia Łąka : Wydawnictwo Poligraf, cop. 2013. – 455, [1] s. ; 21 cm.
Fragment publikacji:
ROZDZIAŁ 15
Tragedia pierwszego na wsi gospodarza, co marnie na postronku skończył, wstrząsnęła nie tylko wsią, ale i całą okolicą. Pogrzeb Michała, który w kościele i na cmentarzu zgromadził całe tłumy z wszystkich okolicznych wiosek, dla owdowiałej Teresy był niekończącym się pasmem cierpień i upokorzeń. Każdy modlił się żarliwie za grzeszną duszę samobójcy, lecz w kir odzianą wdowę omijano z daleka. Nawet nieliczna rodzina zmarłego, od miejscowych dowiedziawszy się wszystkiego, odsunęła się od niej.
Jedynym, który na nic nie bacząc stał wiernie u jej boku, był jej brat rodzony – człowiek poważny, z miasta, wykształcony. Wszak i on zaraz po pochówku wyjechał. Zielińska pozostała sama z całą swoją gospodarką…
W Ludwikowym sklepie dla odmiany tłok był i gwar nie do opisania. Tu od kilku dni był jeden tylko temat.
– Szelma była, to się doigrała!
– Żal tylko chłopa, bo szczery był jak złoto!
– Nie umiała tego uszanować, to sam Pan Bóg ją skarał!
– Nie tyle Pan Bóg, co Jurczyk ją skarał. – Maryśka Bochenkowa, która teraz rej w sklepie wodziła, miała inne zdanie. – Wszystko jego, tego zbója, wina!
– Nie brońcie Zielińskiej, bo też diabła warta – wtrąciła się Janeczka Bąkowa. – Przez to jej kurewstwo Michał się obwiesił.
– Nie bronię jej, ale same patrzcie – ledwo ten bandzior na wioskę powrócił, a już dwa pogrzeby były. Najpierw jego Zośka…
– Zośka chora była…