24.04.2017

Miłość bywa współuzależnieniem, wspólna pasja (podróże) okazała się drzwiami do szaleństwa

Na kwietniowym spotkaniu Dyskusyjnego Klubu Książki w Ośnie Lubuskim pochyliliśmy się nad książką Grażyny Jagielskiej Miłość z kamienia.

Grażyna Jagielska opowiada czytelnikowi bolesną prawdę o sobie i swoim związku z korespondentem wojennym. Potrzeba podróżowania była tak samo ważna dla niej samej, jak i jej męża Wojtka. Jego potrzeba przebywania w miejscu najważniejszych wydarzeń (był na pięćdziesięciu trzech wojnach), gdzie może pozyskać jak najwięcej informacji dla swojej ,,Gazety” zaczyna rujnować ich wspólne życie. Żeby móc wykonywać zawód korespondenta wojennego trzeba mieć pewną ostoję, coś stałego, jakiś punkt odniesienia. Tą stałością jest rodzina – tylko teoretycznie bierni uczestnicy wydarzeń na wielu frontach. Bohaterka szczerze opowiada o swoim strachu o życie męża, samotności w czekaniu na ten nieodwracalny telefon; zaczyna gubić wszystkie sprawy związane z realnym życiem i własną pracą. Czas zaczyna być dla niej czymś względnym ,, Po jego wyjeździe dni miały dziwny, nieuregulowany bieg. Czas się rozpadł prawie zaraz po tym, jak zamknęły się drzwi. Teraz był nieprzewidywalny i trochę złośliwy, w niektórych częściach mieszkania było go więcej, w innych mniej.”

Opowieść przejmująca. Klubowiczki zapytały: Do czego zdolne jesteśmy my kobiety, że takie coś wytrzymujemy? To wszystko przez miłość. Chcemy uczestniczyć w życiu zawodowym męża, ale w tym przypadku obraca się to przeciwko bohaterce. Życie życiem ofiar wojny, o których ze szczegółami, a nierzadko i wbrew jej woli mówił jej mąż, prowadzi w konsekwencji do zatracenia kontaktu z otoczeniem i rozwijania się choroby psychicznej. Staje się bezwolną ofiarą wydarzeń dziejących się daleko od domu.

Zabrakło czytelnikom w książce głębszych informacji o dzieciach. Jak one odnajdywały się w tej sytuacji? Zdziwienie budzi, że nie wymienienia choćby imion synów, tak jakby byli oni niezbyt ważni w tej całej historii. Odniosły wrażenie, że bohaterka tej książki dzieci traktowała jak obcych, jakby miłość do nich nie była ważna. Dla niej liczyła się tylko jej relacja z mężem. Cóż powiedzieć?!

To nie jest łatwa książka. Ukazanie kulis życia z korespondentem wojennym jest czymś nowym i z całą pewnością ciekawym. To książka, którą trzeba czytać w samotności, daje dużo do myślenia, to podróż w głąb siebie.

Ale nie wszystkie Klubowiczki przeczytały książkę do końca – ,,Nie skończyłam. Za bardzo mnie przygnębiała jej atmosfera”. Padła też wypowiedź, że ktoś wykonujący taką pracę (korespondenta wojennego) powinien być sam, bo koszty dla bliskich mogą się okazać zbyt duże. Wydźwięk historii G. Jagielskiej jest optymistyczny – w końcu musiała zawalczyć o siebie. Jak się jej to udało opowiada w następnej książce pt. ,,Anioły jedzą trzy razy dziennie”. Warto sięgnąć po obie te książki.

 

Zofia Wydmuch- Badowska

Moderator DKK Ośno Lubuskie