05.08.2024
O biskupie Wawrzyńcu i czasach jego po...
Był siódmym biskupem lubuskim i pierwszym, o którym, w przeciwieństwie do poprzedników, udało się ustalić ...
1000 (po). Według Galla Anonima pierwszy arcybiskup gnieźnieński rzuca klątwę na ziemie polskie
Powód tej ekskomuniki jest nieznany. Rzucający ją arcybiskup Gaudenty był metropolitą utworzonych w roku 1000, za zgodą cesarza Ottona III, biskupstw w Krakowie, Wrocławiu i Kołobrzegu, ale już nie najstarszej diecezji poznańskiej z biskupem Ungerem. Ordynariusz poznański miał być skonfliktowany z Gaudentym, bowiem to on, jako pierwszy polski biskup, spodziewał się tego awansu. Być może na tym tle doszło do jakichś napięć, skoro w „Kronice” Galla Anonima czytamy: „Klęska ta (mowa tu o niszczycielskim najeździe na Polskę czeskiego księcia Brzetysława) miała dotknąć całą ziemię, bo podobno Gaudenty, brat i następca św. Wojciecha, z nieznanej mi przyczyny obłożył ją klątwą.”. Tę tajemniczą wzmiankę Galla tak tłumaczy anonimowy historyk w dyskusji toczonej na ten temat w internecie: „Widać Gall nie znał historii kościoła polskiego, bo ten przekaz zawiera aż dwie nieprawdziwe informacje: Po pierwsze Gaudenty był bratem, ale nie następcą św. Wojciecha. Wojciech był biskupem praskim, Gaudenty arcybiskupem gnieźnieńskim. Druga nieprawdziwa informacja to łączenie klątwy Gaudentego z najazdem Brzetysława, w sytuacji gdy od śmierci Gaudentego (1006 r.) do najazdu Brzetysława minęły trzydzieści dwa lata. Takie zestawienie powoduje, że informacja podana w tym zdaniu jest oczywiście nielogiczna, a zatem fałszywa. Ten brak logiki i obydwie błędne informacje można jednak łatwo usunąć poprzez przestawienie szyku zdania kroniki Galla Anonima: Klęska ta zaś dlatego miała dotknąć całą ziemię, że podobno następca Gaudentego, brata św. Wojciecha, z nieznanej mi przyczyny, obłożył ją klątwą”.
Jak było z tą klątwą, nie wiadomo. Natomiast przypuszcza się, że to arcybiskup Gaudenty sprowadził do Polski swoich współbraci zakonnych (benedyktynów), których osadził w Międzyrzeczu, gdzie w okresie jego pontyfikatu, w roku 1003, doszło do zamordowania Pięciu Braci Męczenników.
1146. Klątwa arcybiskupa Jakuba ze Żnina rzucona na księcia Władysława Wygnańca i jej skutki
Najstarszy syn Bolesława Krzywoustego, Władysław, książę śląski, lubuski i władca dzielnicy senioralnej z zamysłem utrzymania siły państwa swego ojca dążył do skupienia w swych rękach maksimum władzy. Polityka ta wywołała sprzeciw braci, możnych i hierarchii kościelnej. Gdy podczas jednej z toczonych z braćmi wojen jego wojska stanęły pod Poznaniem, na tyłach oblegających doszło do buntu możnych wspierających juniorów, a także biskupów z arcybiskupem gnieźnieńskim Jakubem ze Żnina na czele. Wobec odmowy seniora na zakończenie konfliktu, jak i za korzystanie z posiłków pogańskich Połowców z terenów Rusi Kijowskiej podczas walk, metropolita nałożył na Władysława i jego żonę Agnieszkę ekskomunikę. Fakt ten zmusił księcia do ucieczki na dwór króla Niemiec Konrada II, któremu złożył hołd. Agnieszka była blisko spokrewniona z najprzedniejszymi rodzinami Niemiec.
Zabiegali w kurii papieskiej o unieważnienie klątwy. Udało im się doprowadzić do tego, że przebywający w Polsce w 1148 roku legat papieski Guido di Crema rzucił na kraj interdykt, który został przez polskich biskupów zignorowany. W celu wymuszenia klątwy staraniem legata, w roku 1157 ruszyły na Polskę wojska cesarza Fryderyka Barbarossy. Po nieudanej obronie kraju zorganizowanej przez księcia Bolesława Kędzierzawego, został on zmuszony do złożenia we wsi Krzyszkowo pod Poznaniem upokarzającego hołdu lennego cesarzowi. Boso, z mieczem u szyi, musiał paść do jego nóg i złożyć przysięgę wierności oraz obiecać swój udział w cesarskiej wyprawie do Włoch. Zobowiązał się także przybyć do Magdeburga w celu rozstrzygnięcia spraw związanych ze sporem Władysława Wygnańca z juniorami. Jako gwarancję dotrzymania obietnic został zmuszony oddać na dwór cesarski brata, Kazimierza Sprawiedliwego, wraz z innymi szlachetnie urodzonymi, w charakterze zakładników.
W konsekwencji położenie Władysława się nie zmieniło i do końca życia pozostał na wygnaniu, a legaci papiescy wysyłani do Europy Środkowej omijali Polskę. Do wznowienia kontaktów doszło dopiero po śmierci papieża Eugeniusza III.
1206. Arcybiskup gnieźnieński wyklina księcia Władysława Laskonogiego
W sporze o władzę w Wielkopolsce między książętami Władysławem Odonicą i Władysławem Laskonogim arcybiskup gnieźnieński Henryk Kietlicz opowiedział się po stronie Odonica, wielkiego fundatora majątków kościelnych. Ekskomunikował natomiast Laskonogiego, przeciwnika kościelnych przywilejów i zwolennika silnej władzy książęcej. W odpowiedzi Laskonogi wygnał z kraju arcybiskupa i Odonica, którzy schronili się na śląskim dworze Henryka Brodatego. Papież Innocenty III wysłał do Laskonogiego list ostrzegawczy. Napisano w nim, między innymi, że jego buntownicze zachowanie powoduje, iż staje się wiarołomnym niewdzięcznikiem. Miecz, który został mu dany przez Boga, jest używany do haniebnych celów. Książę bowiem lekceważy Bożą łaskę, wbija go w łono swej matki (Kościoła). Papież przestrzegał księcia, aby nie spotkał go los króla Izraela Manassesa, który został poddany niewoli za to, że zlekceważył Bożą Potęgę. List stwarzał Laskonogiemu możliwości wybrania dwóch dróg: natychmiastową poprawę, zwrot zagrabionego mienia kościelnego i pogodzenie się z arcybiskupem albo trwanie przy dotychczasowej polityce, co może ściągnąć na księcia i jego lud karę.
Zdjęcie klątwy i pogodzenie Laskonogiego z arcybiskupem nastąpiło za sprawą mediacji prowadzonej przez księcia śląskiego Henryka Brodatego, który w roku 1208 zaprosił obu książąt wielkopolskich, arcybiskupa oraz biskupów wrocławskiego, lubuskiego i poznańskiego na zjazd do Głogowa. Ustano tam, że Henryk Kietlicz w zamian za odwołanie ekskomuniki mógł powrócić do Wielkopolski, otrzymując także wynagrodzenie poniesionych strat. Konflikt Laskonogiego z Odonicem trwał jednak nadal.
1236. Legat papieski nakłada klątwę na księcia Henryka Brodatego
Biskupi wrocławscy w swoim dążeniu do umocnienia pozycji Kościoła w swej diecezji natrafiali na zdecydowany opór księcia śląskiego, Henryka Brodatego, męża Jadwigi, późniejszej świętej patronki Śląska. Powodem sporu były między innymi obciążenia sprowadzanych przez księcia kolonistów dziesięcinami i innymi świadczeniami na rzecz Kościoła, którzy w tej sytuacji opuszali nadany im teren w poszukiwaniu lepszych warunków w innych dzielnicach Polski. Konflikty na tym tle występowały już latach 1223 i 1225, kiedy biskup domagał się dziesięcin także od wędrownych drwali (smardów poprażników, łazęgów i ratajów) karczujących puszcze przed osadzeniem w nich kolonistów. Spór zaostrzył się, gdy biskupem w roku 1232 został Tomasz I prowadzący ostrą walkę z Henrykiem Brodatym o zachowanie posiadanych przywilejów w postaci immunitetów. Zarzucał księciu zatrudnianie poddanych biskupa przy budowie grodów, wcielanie ich do zbrojnych drużyn i pociąganie przed swój sąd również kanoników. Do walki z Brodatym włączył się arcybiskup gnieźnieński Pełka, gdy podczas walk księcia śląskiego z wielkopolskim Władysławem Odonicem doszło do zniszczenia jego dóbr. Wszystko to doprowadziło do ekskomunikowania księcia w roku 1236 przez papieskiego legata skierowanego na Śląsk do wyjaśnienia sporu. Wieki dobroczyńca biskupstwa lubuskiego oraz fundator wielu klasztorów, jeden z najlepszych gospodarzy Śląska zmarł dwa lata później w Krośnie Odrzańskim w stanie wyklęcia. Wprawdzie Henryk Brodaty z zamiarem zrzucenia z siebie klątwy w ostatnim okresie swego życia zwrócił się o pomoc do zaprzyjaźnionych zakonników w Pradze, gdzie tamtejszy opat, mocą swych uprawnień odwołał ciążącą na Henryku ekskomunikę, lecz polscy biskupi jednak tego nie uznali.
Jego następca, Henryk Pobożny, tuż po śmierci ojca otrzymał list od papieża Grzegorza IX, który obraźliwie pisał o Henryku Brodatym, że jest władcą krzywdzącym kościoły i duchownych, grożąc mu, że jeśli nie zadośćuczyni żądaniom arcybiskupa, ciało jego ojca zostanie usunięte z poświęconego miejsca.
Tym miejscem był kościół opactwa cysterek w Trzebnicy ufundowany przez niego w roku 1202 za namową żony, Jadwigi. Dziś w Trzebnicy znajduje się bazylika świętej Jadwigi Śląskiej z jej wystawnym, okazałym, barokowym nagrobkiem. Natomiast skromny sarkofag księcia Henryka Brodatego został usytuowany w bocznej nawie, obok sarkofagu mistrza krzyżackiego z Czech, Konrada von Feuchtwangena. Henryk sprowadził bowiem krzyżaków na swój Śląsk jeszcze zanim zawitali oni na granice Mazowsza, zaproszeni tam przez księcia Konrada. Swoje bliskie kontakty z tym niemieckim zakonem rycerskim zawdzięczał żyjącym w dobrej komitywie z Krzyżakami szwagrom, braciom swej żony.
1239. Arcybiskup gnieźnieński Pełka wyklina Konrada Mazowieckiego, a diecezję płocką obkłada interdyktem
Konrad Mazowiecki w roku 1239 oskarżył nauczyciela swoich dwóch synów, kanonika płockiego Jana Czaplę o deprawację i buntowanie ich przeciw ojcu, a także o spiskowanie z Henrykiem Brodatym, po czym bez sądu oraz pisanego wyroku skazał go na tortury i powieszenie. Gdy kilku dominikanów zdjęło ciało z szubienicy, chcąc je pogrzebać, księżna Agafia w uniesieniu i gniewie odbiła je mnichom i kazała powtórnie powiesić na szubienicy wystawionej przy kościele św. Benedykta nad Wisłą, naprzeciw płockiego kościoła katedralnego. Za ten postępek arcybiskup gnieźnieński Pełka rzucił klątwę na księcia i prowincję płocką. Klątwę cofnięto, gdy książę ukorzył się i obdarzył arcybiskupa nowymi przywilejami oraz zapłacił odszkodowanie. Jednakże w 1243 r., mszcząc się za klątwę, Konrad najechał ziemie jednego z biskupów, za co synod w Łęczycy obłożył go ponowną klątwą.
1283. Biskup krakowski Paweł rzuca na księcia Leszka Czarnego klątwę, a jego kraj obejmuje interdyktem.
Leszek Czarny, książę łęczycki, sieradzki i krakowski prowadził politykę ograniczania przywilejów biskupów na obszarach kościelnych objętych immunitetem. Naraził się tym biskupowi krakowskiemu Pawłowi z Przemankowa. Zatarg zaognił się na przełomie lat 1282/1283, kiedy biskup został uwięziony na zjeździe możnych w Łagowie (Świętokrzyskie) i przewieziony do Sieradza. Biskup Paweł obłożył go za to ekskomuniką, a samo księstwo interdyktem. Po interwencji polskiej hierarchii kościelnej, odwołał je w roku 1286, po swym uwolnieniu, zwrocie zajętych dóbr, otrzymaniu wysokiego odszkodowania i uznaniu uprawnień immunitetowych.
1284. Biskup wrocławski Tomasz II rzuca klątwę na księcia wrocławskiego Henryka IV Probusa, a na jego kraj interdykt
Książę śląski Henryk Probus (Prawy) kontynuował politykę Henryka Brodatego w dziedzinie ograniczania wpływu biskupów w państwie, konsekwentnie wcielając ją w życie. Biskup wrocławski Tomasz II bronił interesów diecezji, między innymi niezależności od sądownictwa książęcego w obrębie rozległych dóbr kościelnych, co związane było z dużymi dochodami pobieranymi od sądzonych.
Protestował także przeciw konfiskacie przez księcia kilkudziesięciu wsi biskupich założonych niegdyś bez zgody książęcej na miejscu „przesieki”, czyli państwowych umocnień granicznych. Gdy biskup odwołał się w roku 1284 do ekskomuniki rzuconej na księcia oraz interdyktu na kraj, zyskał poparcie części duchownych diecezji, ale część z zakonem franciszkanów stanęła po stronie jego oponenta. Klątwę potwierdził arcybiskup Jakub Świnka oraz papież. Jeszcze w tym samym roku Henryk złożył w jej sprawie bezskuteczne odwołanie do kurii papieskiej. Niepowodzeniem zakończyła się także próba mediacji podjęta przez arcybiskupa Jakuba Świnkę, który w styczniu roku 1285 zwołał synod w Łęczycy z udziałem, miedzy innymi, biskupa lubuskiego Konrada, na którym winą za wywołanie konfliktu obarczono Probusa. Biskupi wysłali swój wyrok do papieża z prośbą o jego potwierdzenie. Książę w odpowiedzi, w tym samym 1285 roku, zajął dobra biskupie leżące w kasztelanii nysko-otmuchowskiej, a biskupa zmusił do emigracji. Tomasz II znalazł schronienie na dworze władcy sąsiedniego księstwa raciborskiego. Probus jednak nie ustępował i ruszył z wojskiem do Raciborza, gdzie oblężony biskup, nie mając już możliwości ucieczki, bez żadnej ochrony wszedł w szatach pontyfikalnych między oblegające gród książęce oddziały i ze wzniesionym krzyżem wkroczył do namiotu Probusa, gdzie miało dojść do pojednania. Dzięki temu triumfowi książę wrocławski mógł okazać się teraz wspaniałomyślnym i gdy biskup klątwy odwołał, bogato biskupstwo uposażył. Darowując, między innymi, część spornych wsi powstałych na terenie dawnych przesiek.
1296. Biskup wrocławski okłada klątwą księcia Bolka Surowego
Książę świdnicko-jaworski Bolko Surowy, w dążeniu do powiększenia swych dochodów, zakwestionował prawo biskupów wrocławskich do ich dóbr w kasztelanii nysko-otmuchowskiej i zajął tamtejsze zamki biskupie. Gdy pewnego dnia orszak biskupa Jana Romka ruszył z Nysy do Trzebnicy, książę zorganizował napad i ograbił biskupa z przewożonych kosztowności. Ten w odpowiedzi obłożył księcia ekskomuniką, a jego księstwo interdyktem zatwierdzonym w roku 1296 przez synod diecezjalny.
1299. Biskup poznański Andrzej Zaręba rzuca klątwę na Władysława Łokietka
W okresie walki o władzę w Polsce biskup Andrzej poparł czeskiego Wacława II, uczestniczył w podejmowaniu decyzji wypędzenia księcia Władysława z kraju, obłożył go w 1299 roku ekskomuniką i wziął udział w ceremonii koronacji Czecha na króla Polski mającej miejsce w Gnieźnie. Razem z biskupem Jakubem Świnką ekskomunikował także młodych książąt głogowskich. Potem wprawdzie poparł Łokietka, ale jego zaufania już nie odzyskał.
1306. Biskup krakowski nakłada ekskomunikę na Władysława Łokietka, a jego państwo obejmuje interdyktem
Niestrudzony likwidator skutków rozbicia dzielnicowego, książę Władysław Łokietek miał wielu przeciwników niezadowolonych z jego działań. Do najgroźniejszych należał biskup krakowski Jan Muskata, mający wielkie wpływy w kraju oraz kurii papieskiej, którego szczyt potęgi przypadł na okres walki o władzę w Polsce, a potem panowanie Wacława II (1305-1306). Czeski władca pozwolił krakowskiemu biskupowi na budowę własnego władztwa: tytułował go księciem, darował mu liczne zamki w Małopolsce i na Spiszu.
Muskata wziął udział w wyprawie zbrojnej Wacława przeciw Łokietkowi w 1300 roku, zakończonej wygnaniem księcia z Polski, który jednak rychło wrócił do kraju i tu wspierany przez węgierskich sprzymierzeńców Kraków odzyskał. Napotkał jednak na opór Muskaty, który obłożył księcia ekskomuniką. Łokietek odpowiedział zaaresztowaniem biskupa, a potem skazaniem go na banicję. Muskata, wykorzystując swe wpływy w kurii papieskiej, zdołał wpłynąć na legata papieskiego, który zatwierdził wyklęcie Łokietka w 1306 roku. Do konfliktu włączył się arcybiskup gnieźnieński Jakub Świnka, który Jana Muskatę wyklął, a za nadużycia skazał na pozbawienie biskupstwa. Dzięki wpływom w kurii papieskiej udało się Muskacie klątwę z siebie zdjąć.
Kiedy książę poczynił starania mające na celu koronowanie się na króla Polski, musiał zabiegać o zgodę papieża, co rzucona na niego ekskomunika uniemożliwiała. Z pomocą przyszli arcybiskupi gnieźnieńscy, najpierw Borzysław, a po jego śmieci Janisław. W konsekwencji papież Jan XXII pod pewnymi warunkami, w tym zawarcia ugody między Łokietkiem a Muskatą, zgodę na koronację wyraził. I tak 20 stycznia 1320 w katedrze wawelskiej arcybiskup gnieźnieński Janisław koronował Władysława Łokietka na króla Polski, w której to ceremonii uczestniczył między innymi Jan Muskata.
1326. Biskup lubuski Stefan II rzuca klątwę na miasto Frankfurt
W ramach walk o sukcesję po wymarłej dynastii margrabiów askańskich, w roku 1326 król Władysław Łokietek wysłał do Nowej Marchii i na ziemię torzymską zagony wtedy jeszcze pogańskich Litwinów. Doszło do okrutnej rzezi tutejszej ludności połączonej z gwałtami, rabunkami i pożogą, podczas której zniszczono wiele kościołów i klasztorów, o czym w swych „Rocznikach” pisał z oburzeniem Jan Długosz. Biskup lubuski Stefan II, którego diecezja przypisana była metropolii w Gnieźnie, stanął w tym konflikcie po stronie króla Polski wspieranego przez kurię papieską. Gdy wojska Łokietka zakończyły swój najazd, opuszczając tereny niemieckie, nienawiść jego ofiar skierowała się przeciw biskupowi. Jej wyrazem był napad mieszczan frankfurckich na biskupią Górzycę oraz zniszczenie kurii i katedry. Pozbawiony siedziby biskup rzucił na miasto Frankfurt klątwę. Był to koniec górzyckiego rozdziału dziejów biskupstwa lubuskiego.
1329. Klątwy biskupa Nankera rzucone na Wrocław i jego księcia Henryka, na Bolka ziębicko-świdnickiego oraz Jana, króla Czech
Książę ziębicko-świdnicki Bolesław II zwany Bolkiem w obliczu swych kłopotów finansowych uchylał się od opłat składanych papiestwu świętopietrza oraz organizował najazdy rabunkowe na dobra cysterskie w Henrykowie i Kamieńcu Ząbkowickim. Od opłat składanych Kościołowi wstrzymywali się także mieszczanie Wrocławia. W celu wyegzekwowania niepłaconego od lat nie tylko świętopietrza, ale także i nieoddawanych dziesięcin, kuria papieska wydelegowała na Śląsk swego legata Piotra z Alwerni. W roku 1319 rozpoczął poparty przez wrocławian spór kwestora papieża z kapitułą wrocławską. Zaognił się w roku 1327, gdy w diecezji wrocławskiej nastał jej nowy administrator Nanker, dotychczasowy biskup Krakowa, który poparł żądania nuncjusza. Dwa lata potem wrocławscy mieszczanie wspierani przez księcia wrocławskiego Henryka VI Dobrego, jak i Bolka, księcia ziębicko-świdnickiego podczas nabożeństwa napadli na orszak biskupa Nankera i ograbili katedrę, dopuszczając się gwałtu. Następnie dokonali zbrojnego napadu na dwór biskupi, grabiąc dobra diecezji i mordując kilka osób z otoczenia biskupa. Ponadto, ludzie księcia Bolka napadli i okradli Piotra z Alwerni. Biskup wraz z kwestorem papieskim schronili się w biskupiej Nysie, skąd Nanker obrzucił mieszczan Wrocławia oraz obu książąt klątwą. Ekskomunika została zatwierdzona przez papieża Jana XXII, który wezwał królów Polski, Czech i Węgier oraz arcybiskupa gnieźnieńskiego Jakuba Świnkę do udzielenia Nankerowi poparcia. Klątwa na księciu Bolku została zniesiona po zapłaceniu przez niego biskupowi i legatowi wysokiego odszkodowania.
W tym samym roku 1329 biskup Nanker ekskomunikował króla czeskiego Jana Luksemburskiego, gdy ten podczas pobytu we Wrocławiu zajął jego zamek. Klątwa rzucona na króla rozpoczęła nową falę prześladowań Kościoła wrocławskiego oraz podział kleru, zwłaszcza zakonnego, na ten uznający interdykt i na odprawiający nabożeństwa w swoich kościołach i kaplicach pomimo kar dla ludu. Hołdujący nowej kulturze mieszkańcy Wrocławia i większości miast śląskich upatrywali w Nankerze, jako polskim duszpasterzu, człowieka wysługującego się Rzymowi i Gnieznu, dwóm najbardziej odległym ośrodkom, działaniom króla czeskiego, pod rządami którego się znaleźli. Odtąd wszystkie spory na linii Kościół-miasto należało kierować najpierw do rajców miejskich, zdominowanych przez bogaty patrycjat.
1364 (przed). Biskup kamieński wyklina wiernych nowej parafii gorzowskiej
W tym czasie granica Polski i Brandenburgii w rejonie Gorzowa przebiegała korytem Warty. Gorzów znajdował się w granicach nowomarchijsko-pomorskiej diecezji w Kamieniu Pomorskim, a wsie pod miastem leżące na Zawarciu, takie jak Ulim i Karnin podlegały diecezji poznańskiej. Gdy miasto postanowiło zbudować swój kościół obok mostu, na prawym brzegu rzeki, zwrócono się w roku 1360 do biskupa poznańskiego Jana V Doliwy o zgodę, którą uzyskano. Powstały kościół pod wezwaniem św. Jerzego proboszcz kościoła mariackiego w Gorzowie traktował jako filialny, czyli należący do diecezji kamieńskiej.
Gdy nowa świątynia stała się samodzielną parafią o wzrastającej popularności wśród mieszkańców miasta, w wyniku zabiegów gorzowskiego proboszcza kościoła Mariackiego, biskup kamieński obłożył klątwą proboszcza parafii świętego Jerzego wraz z wszystkim jej wiernymi, jak i tych parafian z prawego brzegu rzeki, którzy przychodzili się tam modlić, w tym trzech burmistrzów oraz sześciu rajców, czterech ławników, dwóch cechmistrzów i grupę innych ważnych w mieście osób. Poszkodowani złożyli skargę do kurii papieskiej. Żalono się, że „skutkiem tego wielu ludzi sędziwych i dzieci bez chrztu i bez sakramentów zmarło i jak psy zostało pochowanych poza cmentarzem”. Rozjemca orzekł, że skoro kościół był erygowany przez biskupa poznańskiego, biskup Kamienia nie miał prawa do ekskomuniki jego wiernych i klątwa w roku 1364 została zdjęta.
1380. Książę legnicki, a zarazem biskup lubuski Wacław jako jednoczesny administrator diecezji wrocławskiej rzuca na miasto Wrocław interdykt
We Wrocławiu od kilku lat nie udawało się wybrać nowego biskupa po zmarłym w roku 1378 Piotrze z Pogorzeli. Kandydatem lansowanym przez miejscową kapitułę katedralną był biskup lubuski Wacław, który obok swych obowiązków na terenie diecezji lubuskiej realizował zadania administratora wrocławskiego, niechętnie był jednak widziany przez króla Czech Wacława IV Luksemburga, który miał na to stanowisko swojego kandydata. W tym czasie (rok 1380) we Wrocławiu doszło do słynnej „wojny piwnej”. Wobec wielkiej konkurencji piwa świdnickiego, magistrat Wrocławia wprowadził zakaz jego sprowadzania w mury miasta. Lekceważąc to, książę legnicki wysyłał swemu bratu, dziekanowi kapituły katedralnej, wóz świdnickiego piwa jako świąteczny prezent. Straż miejska zatrzymała wóz, a furmana wtrąciła do lochu. Duchowni zagrozili rzuceniem na miasto klątwy, jeżeli podarunek księcia nie zostanie zwrócony, co wobec uporu miasta nastąpiło i administrator diecezji wrocławskiej Wacław rzucił na miasto interdykt, czyli łagodniejszą formę ekskomuniki. Biskup oraz większość księży wyjechali do biskupiej Nysy. Gdy w roku następnym do miasta przybył król Wacław IV i biskup nie zgodził się na czasowe zdjęcie interdyktu, aby można było odprawić chociaż mszę, król kazał uwięzić obecnego w mieście opata Jana z klasztoru N.M.P. na Piasku. Sterroryzowany opat mszę odprawił, ale nocą z resztą duchownych uciekł do Nysy. Król kazał swoim żołnierzom splądrować wrocławskie klasztory, kanonie i pałac biskupi. Dopiero kompromis wypracowany przez opata Wacława z Lubiąża doprowadził strony do pojednania, a legat papieski Tomasz, biskup Lucerii 15 września 1381 roku zdjął interdykt.
1397 (przed). Biskup wrocławski wyklina księcia żagańskiego Henryka VIII Młodszego Wróbla
Książę żagański uwielbiał uczty, zabawy i turnieje rycerskie. Ten tryb życia wymagał dużych nakładów finansowych i wprowadzał go w coraz to nowe kłopoty. Jeden ze sposobów ich pozbywania się polegał na przywłaszczaniu sobie dochodów ludzi Kościoła. Doprowadziło to do pozwania go przez kanonika głogowskiego Mikołaja Stengla przed wrocławski konsystorz diecezjalny, którego sentencja wyroku – „winien” – pociągnęła za sobą biskupią ekskomunikę rzuconą przez Wacława II Legnickiego. Miało to ten skutek, że gdy książę zmarł w roku 1397 od ran poniesionych podczas turnieju na zamku w Legnicy, odmówiono mu pochowku w poświęconej ziemi i przez osiem dni nie można było zorganizować pogrzebu. Dopiero w wyniku starań księcia legnickiego Ruprechta, opiekuna nieletnich synów zamarłego, został pochowany w kościele kanoników regularnych św. Augustyna w Żaganiu.
1407. Biskup lubuski Jan IV Borsznic okłada interdyktem wiernych ze wsi Witnica, Pyrzany, Tarnów i Barnówek
Wsie te, leżące w diecezji lubuskiej, w roku 1300 margrabia Albrecht III przekazał ufundowanemu wtedy klasztorowi cystersów w Mironicach pod Gorzowem leżącym w diecezji kamieńskiej. Pojawił się problem prawa poboru dziesięcin, które kazał sobie płacić opat klasztoru. Biskup lubuski Jan IV Borsznic, porządkując te sprawy w swej diecezji oraz uznając to za bezprawie, zażądał w roku 1407, aby to jemu były one przekazywane. Wobec oporu opata, biskup wsie te obłożył interdyktem zakazującym odprawiania obrzędów w ich kościołach. Opat odwołał się do papieża, który zlecił opatowi z Paradyża konflikt rozstrzygnąć.
1504. Biskup Dietrich Bülow wyklina magistrat Frankfurtu nad Odrą
Powodem ekskomuniki była zgoda władz miasta na wykonanie wyroku śmierci na skazanym w okresie zabronionym, czyli w dniu Zesłania Ducha Świętego.
Agonia biskupstwa
Był to ostatni znany mi przypadek odwołania się biskupa lubuskiego do ekskomuniki. W diecezji zaczęli pojawiać się luterańscy kaznodzieje. W latach dwudziestych XVI w. występują w Krośnie, Sulechowie, Lubsku i w Peitz, znajdując wśród tutejszych katolików licznych zwolenników. Zaniepokojony papież Klemens VII zażądał od biskupa Jerzego Blumenthala zniszczenia na terenie diecezji sekty luteran. Ten jednak odpowiedział papieżowi, że jest bezradny i nieufny nawet wobec miejscowego kleru. W roku 1528 zwolennik doktryny Lutra rycerz Nickel von Minkwitz zorganizował niszczycielski zajazd na dwór biskupa Jerzego von Blumenthala w Fürstenwalde.
Kościół katolicki nad Odrą chylił się ku upadkowi. Przejawów jego obrony wśród wiernych, z pominięciem części duchownych, nie odnotowano. Historycy spierają się o datę zamykającą istnienie biskupstwa lubuskiego: czy jest nią rok śmierci ostatniego wybranego przez kapitułę biskupa Jerzego Blumenthala, a więc 1550, czy też kolejne daty jego stopniowej likwidacji?
Tryumf luteranizmu na tym terenie oznaczał odrzucenie praktykowania klątwy jako narzędzia obrony wiary. Tam, gdzie katolicyzm zdołał się obronić i przetrwał, ograniczona kara ekskomuniki stosowana była nadal.
Problem ekskomunik i interdyktów w XX i XXI wieku
Ograniczania się Kościoła katolickiego w sprawie stosowania kar wyklęcia wprowadzone w epoce odrodzenia i ustalenia w tej sprawie podjęte na soborze trydenckim (1545–1563), będącym odpowiedzią na wynikającą z reformacji narastającą potrzebę reform, obowiązywały z niewielkimi zmianami do XX wieku. W latach 1917-1918 za pontyfikatu papieża Benedykta XV wszedł w życie nowy Kodeks Prawa Kanonicznego, w którym jeden z kanonów poświęcono klątwom. Mowa w nim o ekskomunice i anatemie. Ekskomunika nie mogła być wymierzana na zawsze lub na określony czas. Okres jej trwania uzależniony był bowiem od poprawy sprawcy. Ekskomunikowani pozbawieni byli możliwości uzyskania odpustów i nie mogli brać udziału w publicznych modłach Kościoła, ale wierni w ich intencji mogli się modlić prywatnie. Można było także odprawiać mszę świętą w intencji ich nawrócenia, jeśli by to nie powodowało zgorszenia wiernych. Nie mogli sprawować urzędów i funkcji kościelnych oraz korzystać z posiadanych przywilejów. Ekskomunikowany nie wypełniający tych wymogów, podlegał infamii, czyli utracie czci i dobrego imienia.
Mimo że Kodeks z lat 1917-1918 złagodził skutki ekskomuniki i poprawił sytuację osób nią objętych, to jednak jej utrzymanie nadal było najsurowszą karą kościelną w XX wieku. Ukazywało to nienadążanie Kościoła za duchem czasu, z wyzwalaniem się jego jednostek z okowów więzi wspólnotowych. W środowisku pozakościelnym zostało zwerbalizowane to w haśle praw człowieka, a w kręgach laickich Kościoła katolickiego w filozofii chrześcijańskiego personalizmu.
Przełom w podejściu Kościoła do tych zagadnień nastąpił w latach 1962-1965 podczas trwania obrad II Soboru Watykańskiego zwołanego przez papieża Jana XXIII i kontynuowany przez jego następcę, Pawła VI. Zainicjowano na nim otwarcie Kościoła rzymskokatolickiego na świat współczesny. Zauważono potrzebę wyjścia ku osobie ludzkiej, nie tylko w odniesieniu do katolików, ale także wiernych innych religii chrześcijańskich. W tym celu ogłoszono program ekumenizmu traktującego dawnych heretyków i schizmatyków jako braci odłączonych. Byli zaproszeni na obrady soboru w roli obserwatorów. To wtedy, podczas soborowych debat na temat ekumenizmu, doszło do spotkania gorzowskiego biskupa Wilhelma Pluty z Hansem Beske, działaczem niemieckich luteran, urodzonym w Landsbergu nad Wartą. Spotkania, które miało zaowocować w przyszłości pięknym wspólnym programem landsberczan i gorzowian „Dróg ku sobie”.
W czasie trwania soboru odwołano ekskomunikę, którą w 1054 roku rzuciły na siebie Kościół zachodni i Kościół wschodni. Kościół otwierał się także na ludzi innych wyznań. Przed Vaticanum II Kościół głosił, że poza nim nie ma zbawienia. Odtąd uznano, że zbawieni mogą być także protestanci i inni niekatolicy, nawet niechrześcijanie. Pięknym wyrazem tej otwartości było zorganizowane po dwudziestu latach, 27 października 1986 przez Jana Pawła II w Asyżu ekumenicznego Światowego Dnia Modlitw o Pokój. Na zaproszenie papieża przybyło tam 47 delegacji reprezentujących 13 religii: chrześcijaństwo (prawosławni, wschodnie kościoły niechalcedońskie, anglikanie, starokatolicy i protestanci-luteranie reformowani, metodyści, baptyści, mennonici, (kwakrzy) oraz: judaizm, islam, buddyzm, hinduizm, dżinizm, sikhizm, zaratusztrianizm oraz kilka tradycyjnych religii Afryki i Ameryki. Spotkanie w Asyżu poprzedziła wizyta Jana Pawła II w synagodze rzymskiej, podczas której papież nazwał żydów „ starszymi braćmi w wierze”.
W polskim Kościele soborowe ustalenia wyrażające wolę większego otwarcia się katolicyzmu na oczekiwania społeczne wiernych, po początkowej akceptacji, uległy przyhamowaniu. Znalazło to swój wyraz miedzy innymi w wykształceniu się środowisk liberalniej nastawionej w tych sprawach inteligencji katolickiej skupionej wokół redakcji „Tygodnika Powszechnego” i czasopisma „Więzi”, a także poznańskiego wydawnictwa „W drodze” prowadzonego przez ojców dominikanów, oficynie wydawniczej prezentującej dorobek teologiczny myślicieli katolickich, protestanckich, prawosławnych i żydowskich.
W konserwatywnym obozie polskiego katolicyzmu, mimo postanowień soboru watykańskiego, ekskomuniki stosowane są nadal, w czym duchowni znajdują niekiedy poparcie wiernych. W roku 2024 przedstawiciele poznańskiej Młodzieży Wszechpolskiej skierowali list do Konferencji Episkopatu Polski, domagając się od polskich biskupów imiennego potępienia i ekskomuniki polityków, którzy poprą zmiany w prawie dotyczące możliwości przerywania ciąży w Polsce.
Rok wcześniej popularny we Wrocławiu dominikanin, ojciec Marcin Mogielski, ogłosił, że zmienia wyznanie. „Odkryłem, że ten system nie chce zmian” – stwierdził duchowny. W przeszłości publicznie upominał się o ofiary nadużyć seksualnych w Kościele. „Kościół, szczególnie polski, ogarnęła ciemność” – powiedział w marcu w trakcie jednej z homilii. Kościół katolicki pod zarzutem schizmy nałożył na niego karę ekskomuniki. Zakonnik zmienił wyznanie i przeszedł na luteranizm. Dominikanie w zawiązku z tym napisali w sieci: „Ze smutkiem informujemy, że nasz brat Marcin Mogielski w minionym tygodniu opuścił wrocławski klasztor. Szanujemy jego osobistą i poważna decyzję. Niezależnie od jego losów i kolejnych kroków, na zawsze pozostanie naszym bratem. Modlimy się za niego i prosimy Was o modlitwę”.
W ostatnich latach można zaobserwować w Kościele poszukiwanie nowych form dyscyplinowania wolnych umysłów pojawiających się w kręgach duchowieństwa. Widać to na przykładzie członka zakonu marianów, księdza Adama Bonieckiego, wybitnego i znanego publicysty, cenionego zarówno w kręgach duchownych reformatorów Kościoła, jak i laikatu, a także ludzi „pozbawionych łaski wiary”. Ksiądz Boniecki w latach 1999-2011 był redaktorem naczelnym „Tygodnika Powszechnego”. Posądzony o „szerzenie zamętu w umysłach wiernych” w listopadzie 2011 roku otrzymał od prowincjała swego zakonu nakaz ograniczenia wystąpień publicznych tylko do łamów swego czasopisma. Zakaz spotkał się zarówno z protestami, jak i głosami poparcia różnych środowisk katolickich. Ks. Boniecki zaprzestał wypowiedzi dla mediów, pozostał natomiast aktywny publicznie, m.in. uczestniczył w spotkaniach autorskich i różnego rodzaju konferencjach. 29 lipca 2017 roku, decyzją prowincjała zakonu Marianów, nałożony na niego zakaz wypowiedzi w mediach został jednak cofnięty, ale kilka miesięcy potem raz jeszcze zakazano duchownemu publicznych wypowiedzi, ograniczając je tylko do wspomnianego tygodnika. W komunikacie wydanym przez kurię księży marianów napisano, że jego „niektóre wypowiedzi są całkowicie sprzeczne z nauczaniem moralnym Kościoła”.
Ksiądz Adam Boniecki uważa, że zmienił się styl papiestwa. „Kościół jest instytucją ludzką, czyli błądzącą” – pisał. „Zawsze taką był. Obecny papież nie boi się wskazywać na te błędy. Możliwa jest też krytyka pontyfikatu. Dzięki temu jest normalniej. Ludzie nie boją się zadawać pytań”.
W kręgach zachowawczych Kościoła wśród zarzutów stawianych postanowieniom II soboru watykańskiego jest oskarżenie o protestantyzację katolicyzmu. Z jego zagrożeniem dla Kościoła przez odrzucenie organizacyjnej struktury hierarchicznej i dopuszczenie do kręgów decyzyjnych laikatu, swobodą interpretowania Pisma Świętego, praktykowanym tam kapłaństwem kobiet, czy zniesieniem celibatu.
W internetowym portalu polskich ultra katolików, uznawany za masona, papież Franciszek obwołany został Antychrystem.