06.03.2023

O pierwszej budowli murowanej Sulęcina (A)

W średniowieczu, jak wszędzie indziej, tak i tu podróżny zbliżający się do miasta z daleka dostrzegał górujący nad niska zabudową domostw masywną budowlę kościoła parafialnego z wieżą.

Symbolem panowania, dominacji, tryumfu nad okolicą. Przy całym szacunku do Domu Bożego mieszczanie uczuleni na punkcie swej samorządowej podmiotowości zagrożonej przez duchownych, podejmowali jednak próby osłabienia tej symboliki prestiżu, wznosząc gmachy miejskie konkurujące swą okazałością. Zdarzały się rywalizacje wysokości wież ratusza z kościelnymi, tu jednak w konfrontacji znaków władztwa zrezygnowano z kategorii wertykalnej na rzecz horyzontalnej i w Sulęcinie wysokość wieży równoważył potężny masyw gmachu ratusza. Świątynia była usytuowana w centrum miasta tuż przy rynku, co w podnosiło jej znacznie jako ośrodka życia duchowego mieszkańców. Wartością dodaną takiej lokalizacji była bliskość rynku jako placu dokonywania handlowych transakcji. Gdy kończyły się pomyślnie, szło się przed ołtarz dziękować ich patronowi świętemu Mikołajowi składając mu stosowna ofiarę na świecę, a potem do karczmy aby, jak zwyczaj karze, interes należycie opić.

Budowa kościoła zbiegała się z okresem wielkiej popularności kultu świętego Mikołaja. Biskupa Miry, obecnego Demre w południowej Turcji. Miał żyć w epoce Konstantyna Wielkiego, cesarza Rzymu, który zalegalizował w swym państwie dotąd prześladowane chrześcijaństwo. Legendy przypisują mu dokonywania różnych cudów. Jedna z nich opowiada o czasach wielkiego głodu. Kupcy wieźli statkiem zboże zamierzając je sprzedać tam gdzie im za nie najwięcej zapłacą, ale Mikołaj ukazał się we śnie kapitanowi statku i nakazał by statek dotarł do miasta przymierającego głodem i rozdał zboże potrzebującym i tak też się stało.


Sceny z legendy o żeglarzach i zbożu w porcie. Relief z XVI wieku, kościół św. Mikołaja w austriackim Liesing

W Europie Północnej i Środkowej w okresie ugruntowywania się gospodarki pieniężnej i powstawania miast, wyłoniła się w strukturze społecznej nowa i wpływowa grupa kupców. I ci oraz żeglarze, a potem i inni, w tym kupcy zbożowi i nasienni, młynarze, piekarze, flisacy, rybacy i tak dalej, za swego patrona uznali biskupa z Miry. W wielu nowo powstałych miastach budowano kościoły pod wezwaniem tego świętego.
To ten sam Mikołaj znany nam z kultury masowej okresu Bożego Narodzenia jako siewca radości dzieci w roli chojnego dostawcy świątecznych łakoci i zabawek. U schyłku średniowiecza ukształtował się zwyczaj budowania „łódeczek św. Mikołaja”, w które święty miał składać prezenty. Z czasem zastąpiły je buty i skarpety, a obecnie mikołajowe i wigilijne paczki.


W XX wieku pod naporem wzrostu rangi nauk przyrodniczych i społecznych zapoczątkowanych w epoce oświecenia i wciąż rozwijanych, władze Kościoła katolickiego, po okresie ich ignorowania i zwalczania rozpoczęły starania o godzenie odkryć naukowych z teologią. Znamiennym przejawem tego było szereg postanowień II soboru watykańskiego ( 1962-1965 ), który między innymi zarządził rewizję kultu świętych w Kościele katolickim. W tym celu powołano komisję złożoną z teologów i historyków, która zaproponowała usunięcie tych postaci, których istnienia nie sposób było udowodnić.
Zakwestionowano między innymi postać Mikołaja, co spotkało się ze sprzeciwem część hierarchii oraz wiernych, którzy stanęli w obronie kultu świętego. Papież Paweł VI znalazł rozwiązanie kompromisowe. W opublikowanym w 1969 roku Kalendarzu rzymskim zniósł kościelne święto obchodzone 6 grudnia i umożliwił obchodzenie tego dnia tak zwanego wspomnienia dowolnego. Z kalendarza usunięto średniowieczne teksty hagiograficzne poświęcone Mikołajowi. Podobnie postąpiono z innym świętymi w tym Walentym i Krzysztofem . Według niektórych źródeł także z Jerzym, który pokonał smoka. Zostali wykreśleni z listy świętych przez papieża Jana XXIII jako nieistniejącymi naprawdę, ale zezwolono jednak, aby mogli być wspomniani na prawach dowolności w krajach ich legendarnego pochodzenia.

W sulęcińskim kościele święty Mikołaj został uhonorowany ustawieniem jego figury w stroju biskupa w centralnej scenie cennego ołtarza z roku 1520, gdzie wraz ze świętą Katarzyną stał obok Matki Boskiej z dzieciątkiem. Ołtarz został włączony do rozbudowanego w wieku następnym okazałego tryptyku. Spłonął w roku 1945.

Tak z bliska prezentował się masyw sulęcińskiego kościoła pod wezwaniem świętego Mikołaja. A tak po okresach przebudowy do stycznia 1945 roku wyglądało jego wnętrze, odbiegające nieco od surowości innych kościołów luterańskich.

Podpis pod tą starą kartką pocztową informuje, że nosił nazwę Johanniter-Kirche, a więc miał jakiś związek zakonem joannitów. Choć twierdzi się że został zbudowany przez templariuszy.
Związki początków miasta z templariuszami są dobrze źródłowo udokumentowane, co znalazło swe odbicie w herbie miasta. Zarówno niemieckim jak i polskim.

Baranek boży z czerwoną chorągwią symbolizuje mękę śmieć i zmartwychwstanie Chrystusa , zaś krzyż maltański na chorągwi ukazuje związki miasta z zakonem templariuszy, choć i joannici się nim pieczętowali.
W roku 1241 władający tym obszarem kasztelan Krosna Mroczko (Mroczek) z bratem Gerlachem z rodu Pogorzelów uzyskali zgodę biskupa lubuskiego Henryka I na osadzanie kolonistów w okolicy Sulęcina na prawie niemieckim. Ziemie te otrzymał od Bolesława Rogatki, na dworze którego jego brat Gerlak (Gerlach ) był notariuszem, a w latach 1242-1243 pełnił urząd prepozyta, czyli przewodniczącego kapituły diecezji lubuskiej. Mroczko uchodzi za założyciela miasta Sulęcina, choć w roku 1244 przekazał tę ziemię na zagospodarowane templariuszom.

Aktualny herb Sulęcina

I to oni, Zakon Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni (po łacinie templum i stąd ich potoczna nazwa) po sprowadzeniu kolonistów i osadzeniu ich na prawie niemieckim, gospodarząc tu przez okres koło 60 lat, czyli do czasu likwidacji ich zakonu na początku XIV wieku, zbudowali tu ową tytułową pierwszą murowaną budowlę w osadzie handlowej, a później mieście, wykonaną ze starannie obrabianych w kwadry kamieni.

Ślady po małym kamiennym, kościele wzniesionym w czasach patronatu templariuszy

Spuściznę po nich przejęli, joannici, czyli Rycerski Zakon Szpitalników Świętego Jana, z Jerozolimy. Chociaż zakon templariuszy rozwiązano na soborze w Vienne w roku 1312 i kancelaria papieska wydała dokument nakazujący przejęcie dóbr templariuszy przez zakon joannitów, to margrabiowie niemieccy (którzy od drugiej połowy XIII wieku panowali na ziemi lubuskiej) zarządzali tym kluczem dóbr przez ponad trzydzieści lat i przekazali joannitom sulęcińskie włości dopiero w roku 1350.
Oba zakony posiadały patronat nad kościołem, stąd templariuszom, którzy go otrzymali w roku 1286 można na pewno przypisać budowę pierwszego małego kościoła z kamiennych kwadr, a joannitom, w obliczu rozwoju miasta na zamożne centrum lokalnego rynku, jego rozebranie i budowę większego z cegieł, z częściowym wykorzystaniem kamieni z pierwszej świątyni. W czasach istnienia biskupstwa lubuskiego była siedzibą dekanatu obejmującego 19 parafii. Dziś nadal ma tę rangę, tyle że w obecnym dekanacie sulęcińskim jest 9 parafii: 2 w Sulęcinie oraz Długoszyn, Kołczyn, Krzeszyce, Lubniewice, Sokola Dąbrowa, Torzym i Trzemeszno Lubuskie. Etapy wnoszenia świątyni w czasach joannitów są czytelne w jej murach. Na zdjęciu zamieszczonym poniżej widać występujący także i w innych budowlach tego okresu znamienny przypadek regresu w historii budownictwa, kiedy starannie ukształtowane kwadry zostały wyparte techniką budowy ścian uformowanych z przypadkowo dobranych kamieni. Praktyka ta występowała równolegle z wprowadzaną już na stałe cegłą.

Regres w sztuce murarskiej kamieniarzy. Rodzaj muru w średniowiecznych budowlach regionu uformowanego z mało obrobionych kamieni, w tym drobnych fragmentów skalnego gruzu, zwany petit appareil

Czerwoną wypalaną, której główka czyli krawędź mniejsza była niekiedy zdobna glazurą, cienką powłoką ze szkliwa dla nadania jej walorów dekoracyjnych, co pozwalało na formowanie na ścianach zewnętrznych budowli różnych motywów dekoracyjnych, tak tutaj widocznych na zamieszczonym poniżej zdjęciu.

 

Dekoracja fasady kościoła glazurowaną cegłą

Rozmiary używanych cegieł dokumentują wielowiekowy proces remontów i rozbudowy kościoła, gdy obok dużych ręcznie formowanych gotyckich cegieł, pojawiają się mniejsze, produkowane z wykorzystaniem maszyn parowych i wypalane masowo w okrągłych piecach zakładów ceramicznych

 

W narożnikach późniejszej kościelnej dobudówki widoczne są różne rozmiary cegieł

W średniowieczu wykształciła się hierarchiczna stanowa struktura społeczna ze ściśle respektowanymi odmiennymi przywilejami stanowymi. Dotyczyło to nawet problemu wejść do świątyń. Osobne wejście do świątyni mieli wierni wchodzący do nawy a osobne duchowni wchodząc drzwiami kapłańskimi (niem. Priesterpforte) wprost do tak zwanego chóru, czyli części w której stał ołtarz. Po zmianach form liturgii w okresie renesansu, gdy Kościół jako organizacja się bardziej zdemokratyzował, zostały one zamurowane. Tutaj w Sulęcinie widzimy jednak, że drzwi kapłańskie są nadal czynne. Można przypuszczać, że stało się to za sprawą wyjątkowego ich usytuowania w południowej ścianie świątyni, tuż przy łuku tęczowym oddzielającym nawę od chóru ale po stronie nawy, wiec nakaz ich usuwania w przypadku tego kościoła nie dotyczył. Wiekowość portalu dokumentują tajemnicze miseczki dołków wydrążonych w części jego gotyckich cegieł na wysokości piersi stojącego w portalu człowieka.

Tekst: Zbigniew Czarnuch