Od 8 maja 1945 r.
Od razu muszę się przyznać do pomyłki. Książka była w dziale „Nowości”, więc się nią zainteresowałam. To „Nasza szkoła” wydana przez Zespół Edukacyjny w Trzcielu.
Doceniam książki traktujące o małych społecznościach, dlatego że nie tylko przybliżają przeszłość, ale jednoczą ludzi. Byłam przekonana, że została wydana z okazji 75-lecia, bo taką okrągłą rocznicę obchodziło w 2020 r. wiele szkół, instytucji, organizacji. Tymczasem „Nasza szkoła” z Trzciela wydana została w 2015 r., a więc gorącą już nie jest. Tyle że dotąd nie było jej w naszej bibliotece.
*
Książka ma, co zaskakujące, nawet dzienną datę wydania – 8 maja 2015 r. Dlatego, że 8 maja 1945 r. dokonano pierwszego wpisu do kroniki szkoły. Zaczyna się od wezwania: „W Imię Boże!”. Potem ta ważna data i pierwsze zdanie: „Po półtorawiekowej niewoli wraca ziemia naszych praojców do prawowitych właścicieli. Piastowska ziemia znowu oddycha wolnością – rozbrzmiewa polską mową i pieśnią”.
Trzciel rzeczywiście leży w zachodniej Wielkopolsce, nawet niewielki fragment miejscowości (ze stacją kolejową) przed wojną należał do Polski, ale nie wiem, czy w tym pierwszym zdaniu kroniki więcej było historycznej świadomości, czy echa polityki, która całe tereny zachodnie nazywała Ziemiami Odzyskanymi. Autorów książki bardziej niż dywagacje polityczne interesowało kto, kiedy i dla kogo rozpoczynał organizację szkoły. Dobrze, bo taki właśnie jest cel historii małych ojczyzn, a nawet małych instytucji lub grup społecznych. Dużą historią i świadomością niech się zajmują historycy.
*
Dalej kolejno: historia szkoły w Trzcielu, jej pracownicy, historia przedszkola i jego pracownicy, potem sylwetki dyrektorów, a na zakończenie części opisowej wspomnienia nauczycieli. Ta część zajmuje 180 stron. Następne blisko 120 to kalendaria, wykazy uczniów, nauczycieli i pracowników administracji, bogata fotokronika i inne dokumenty.
Ponieważ nie mam żadnych związków z Trzcielem, poza uznaniem dla miejscowości, w tego typu publikacjach interesują mnie przede wszystkim wspomnienia ludzi – tu nauczycieli. Nie są to historie o zabarwieniu sensacyjnym, jak to bywało w czasie wojny, ale życie w czasach pokoju do łatwych wcale nie należało. Ileż bije z tych wspomnień troski o uczniów, ile zmagania się z trudną codziennością, ile pomysłowości, aby uatrakcyjnić lekcje, ile oddania misji polskiego nauczyciela. Uderza także wzajemna życzliwość nauczycieli, szczególnie w pierwszym okresie, gdy bywała niezbędna. Mam nadzieję, że ten ton nie przynależy tylko do jubileuszowego wydawnictwa, a jest prawdziwy.
*
Zespół Edukacyjny w Trzcielu (bo tak teraz nazywa się łącznie szkołę i przedszkole) nie wyda książki z okazji swojego 75-lecia w 2020 r., bo ma ciągle aktualną książkę sprzed pięciu lat. Przyznaję, z racji dużego i okrągłego jubileuszu spodziewałam się wielu książek podsumowujących ten okres. A ich nie ma. Na pewno przyczyną są ograniczenia z powodu pandemii: nie tylko brak bezpośrednich kontaktów w małych społecznościach, a także zamknięcie lub ograniczenie dostępu do archiwów, bibliotek, urzędów. Jubileusz zawsze mobilizuje do podsumowań i wydawnictw. Pocieszam się, że 80-lecie już niedługo.
Choć dość późno odkryłam, że „Nasza szkoła” z Trzciela nie spełnia moich oczekiwań związanych z jej 75-leciem, a dotyczy tylko 70-lecia, z przyjemnością ją rekomenduję jako wzór dla tego typu publikacji.
***
„Nasza szkoła. Zespół Edukacyjny w Trzcielu”, red. Katarzyna Falkowska i ok. 30 osób wymienionych na stronie stopkowej, wyd. Wydawnictwo Instytutu Teologicznego Księży Misjonarzy z Krakowa, Trzciel 8 maja 2015 r., 296 s.