Podziękowanie
Od połowy 2019 roku prezentowałam tu książki tematycznie lub miejscem zamieszkania autora związane z Gorzowem ...
Było tak: Pewnego razu do piwnicy w budynku rektoratu Akademii im. Jakuba z Paradyża dostała się woda. Pani rektor Elżbieta Skorupska-Raczyńska poprosiła jednego ze swoich współpracowników, żeby zszedł do piwnicy i zobaczył, ile tej wody jest. Rozumie się samo przez się, że wszyscy współpracownicy pani rektor to osoby wykształcone i myślące racjonalnie. A ten wrócił i mówi: ciut ciut. Tu kładę dowcip, bo naprawdę nie pamiętam, czy to było właśnie „ciut ciut”, a może „po kostki”, a nawet „po kolana”. Ale rzecz nie w tym, ile tej wody było naprawdę, a właśnie w określeniu jej głębokości. Pani rektor jest profesorem doktorem habilitowanym, specjalistką w zakresie języka polskiego, przy tym osobą szalenie precyzyjną. Postawiła więc pytanie: ile to jest „ciut ciut”, ile „po kostki”, ile „po kolana”. Przecież to duża różnica, czy miarą będzie odległość od ziemi do jej kolan, czyli damskich i to rozmiaru „S”, czy rosłego mężczyzny. Nie po to nauka stworzyła cały system miar, żebyśmy się posługiwali określeniami mało precyzyjnymi, co najwyżej umownymi.
Natychmiast uruchomiło się naukowe myślenie pani rektor, że jest to znakomity temat do zbadania. I tak z powodu wody w piwnicy rektoratu powstała książka Elżbiety Skorupskiej-Raczyńskiej „Półgębkiem w pół słowa” z podtytułem „Leksyka typowych i nietypowych miar, wag i wartości”. Anegdotę tę opowiedziała sama pani rektor na antenie radia Zachód. Naprawdę nie zapamiętałam, ile tej wody wtedy było, więc przepraszam, ale dla sprawy jej poziom naprawdę nie ma znaczenia.
*
W trakcie zbierania takich nietypowych określeń, okazało się, że dotyczą one nie tylko głębokości i innych miar, ale także prędkości, światła, wartości ułamkowych, jakości, piękna i brzydoty, starych i młodych, osób niezaradnych życiowo. Każdemu z tych pojęć autorka poświęciła oddzielny rozdział, atrakcyjnie go tytułując, np. „Co koń wyskoczy” – o określeniach prędkości, „Grosz do grosza” – o określeniach pieniądza, „Nie to co ładne, ale to co się komu podoba” – o miarach piękna i brzydoty, „Nie starzą lata, ale tarapata…” – o określeniach młodego i starego.
W sumie Elżbieta Skorupska-Raczyńska zgromadziła 2500 jednostek leksykalnych oraz 4300 „paremii wyekscerpowanych ze źródeł leksyko-graficznych i paremiograficznych”. (Tak, ja też musiałam zajrzeć do Wikipedii, aby się dowiedzieć, że paremia to jednostka językowa o pochodzeniu ludowym, np. przysłowia, porzekadła, zagadki itp., a źródła… to po prostu różne słowniki.)
Spis tych wszystkich słów i zwrotów znajduje się na końcu książki. We mnie on wzbudził zachwyt dla języka polskiego, który jest tak bogaty w różne określenia wartości. A są tu zarówno książkowe, czyli erudycyjne, jak i wulgarne, np. dla określenia „ładny” stoją blisko siebie „gustowny” i „odpierdolony”.
*
Nie jest jednak sztuką zebrać ze słowników i innych źródeł cały zasób słów i wyrażeń. Nauka musi je uszeregować, nadać porządek i sens, nazwać.
Dla przykładu rozważania o świetle i ciemności. Oficjalną jednostką miary światła jest luks, ale nikt w potocznym języku tego określenia nie używa. Natomiast świetnie rozumiemy słowa: poblask, poświata, lśnienie, półcień, pomrok, ciemność itp. Na określenie jasności autorka znalazła 179 jednostek leksykalnych, a na określenie ciemności tylko 44. Do tego mamy ponad 70 przedmiotów służących emanowania światła np. gromnica, łuczywo, w tym aż 31 różnego rodzaju lamp (błyskowa, kwarcowa itp.), 9 rodzajów żarówek (halogen, czterdziestka) itd., itp.
Po zestawieniu terminów autorka analizuje ich frekwencyjność oraz zróżnicowanie i nacechowanie stylistyczne. Spośród 179 słów tylko 6 należy do przestarzałych, neutralne stylistycznie są 53, do starannych zaliczyła 98, do codziennych 22. Co ciekawe, w tej kategorii nie ma słów wulgarnych.
Przytoczone przykłady i liczby to tylko fragmencik (mały fragmencik) rozważań o świetle i ciemności w naszym słownictwie. W tej książce każde zdanie warte jest uwagi.
*
W opinii o pracy Elżbiety Skorupskiej-Raczyńskiej prof. dr hab. Władysław Bryła napisał: „Z pełnym przekonaniem rekomenduję ją do opublikowania ze względu na wartości poznawcze jako studium językowo-kulturowe wzorcowe pod względem metodologicznym i treściowym. (…) [Autorka] przekonująco udowodniła, że prezentowane w pracy słownictwo jest różnorodne pod względem chronologicznym, pragmatycznym, stylistycznym i ekspresywnym. Monografia napisana jest pięknym językiem polskim, barwnym, z wystudiowana składnią. (…) Mimo wielu faktów szczegółowych i wyliczeń, książkę bardzo dobrze się czyta”.
*
Na pewno naukowcy, przede wszystkim badacze języka polskiego, znajdą w najnowszej książce prof. Elżbiety Skorupskiej-Raczyńskiej wiele inspiracji do dalszych rozważań, ale przede wszystkim może ona być wzorcem metodologicznym. A zbudowane systemu i określenie kryteriów w badaniach tak bogatego materiału jak słownictwo języka polskiego do zadań łatwych nie należy.
Natomiast zwykli zjadacze chleba (do których siebie też zaliczam) mogą się zachwycić nieprzebranym majątkiem słownym języka polskiego, jego bogatą frazeologią lub – jak określa to nowy termin – paremią. Autorka świadomie zrezygnowała ze słownictwa staropolskiego, już dziś zapomnianego, a mimo to nie pomniejszyła bogactwa języka polskiego. Dla mnie książka ta jest zachętą do zagłębienia się w pochodzenie wyrażeń, ciekawe są ich skojarzenia, a także wzloty i upadki w codziennym używaniu. Bardzo zachęcam do zapoznania się z najnowszą książką pani rektor. Książką zrodzoną z przypadku.
***
Elżbieta Skoprupska-Raczyńska „Półgębkiem w pół słowa. Leksyka typowych i nietypowych miar, wag i wartości”, wyd. Akademia im. Jakuba z Paradyża w Gorzowie Wlkp., Gorzów Wlkp. 2019, 256 s.