Słowiańskie siedlisko
19 grudnia 2024 r., w Ośrodku Integracji i Aktywności, podczas Dyskusyjnego Klubu Książki, dyskutowano o ...
Tematem marcowego spotkania Dyskusyjnego Klubu Książki w Słońsku była powieść Richarda Paula Evansa: „Zegarek z różowego złota”.
Czas płynie nieubłaganie, o czym nieustannie przypominają nam zegary, które głośnym biciem obwieszczają światu kolejną godzinę. Są one pasją, miłością Davida – głównego bohatera książki. Symbolizują przemijanie, a może w nich „zamknięta” jest wieczność? Jedno wiemy – miniony czas nie powróci, nie zmienimy biegu wydarzeń, rzeczy, które już się wydarzyły. Nie odmienimy w pamięci naszych wrażeń, radości i smutków, które przeżyliśmy, wspólnie spędzonych chwil jakie pozostawiliśmy we wspomnieniach naszych bliskich, dlatego trzeba jak najlepiej wykorzystać ten czas, który został nam ofiarowany.
Niektóre członkinie Dyskusyjnego Klubu Książki szczególną uwagę poświęciły relacji Davida i MaryAnne. Przypomnijmy zatem, że uczucie, które ich połączyło, tak nagłe i silne spowodowało, że zapragnęli być razem wbrew ogólnie przyjętym „konwenansom”. Nie było to łatwe ponieważ David był bogatym biznesmenem, a MaryAnne jego sekretarką. Ponadto spodziewała się ona dziecka mężczyzny, który ją opuścił gdy tylko się o tym dowiedział. Wszystko to miało miejsce w Stanach Zjednoczonych z początku XX wieku kiedy podział klasowy był wyznacznikiem wartości człowieka, jego rasa budziła respekt lub pogardę oraz wzmacniało się poczucie rosnącej niesprawiedliwości społecznej. Kolejne panie natomiast wzruszył hołd oddany przyjaźni, docenienie jej znaczenia
i powagi. To tutaj właśnie można śmiało powiedzieć, że „prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie”. Jest to także hołd oddany człowieczeństwu, postrzeganie człowieka nie przez pryzmat jego wiary, rasy czy prywatnych upodobań, lecz jego wartości samej w sobie. Nie była to „łatwa” przyjaźń podług społeczeństwa: „Bo jakże można było przyjaźnić się z Murzynem w czasach gdy czarnoskórych uważano za niewolników, którzy w najlepszym przypadku mogliby być naszymi służącymi..?”
Lawrence bo tak było na imię czarnoskóremu mężczyźnie miał w Davidzie szczerego i oddanego przyjaciela, lecz i on sam był dobrym przyjacielem. Jawił się jako człowiek z duszą, który potrafi na nowo tchnąć życie w zmęczone swoją nieustanną pracą, zastygłe czy „nadszarpnięte” przez nieuchronny upływ czasu zegary; bowiem miniony czas lubi pozostawić po sobie ślad. Miał on do nich „rękę” jak mawiali niektórzy. Kto wie, może i on dostrzegał w nich ukrytą tajemnicę wieczności?
Lawrence zdawał sobie również świetnie sprawę, że urodził się w dość „niesprzyjających” czasach dla niego samego. Wówczas mało kogo obchodziła jego łagodna, pełna życzliwości postawa wobec bliźniego oraz pomocna dłoń.Liczył się fakt posiadania skóry koloru ciemnego, co niepodważalnie odbierało mu prawo do swobodnego cieszenia się życiem bez narażania się na krytykę i napiętnowanie ze strony społeczeństwa. Prostolinijny człowiek wówczas wymarzył sobie, że może uda mu się pozostać kimś ważnym i szanowanym w pamięci tych, którzy zostaną kiedy on już odejdzie do lepszego świata. W tym celu postanowił wyrazić pośmiertne życzenie postawienia na jego grobie jedynej cennej rzeczy jaką posiadał, a mianowicie figurki ładnego, zgrabnego aniołka, który został wykonany z prawdziwego włoskiego marmuru. Ta myśl napełniała go radością. Jednakże po śmierci ukochanej córki przyjaciela postanawia sprezentować aniołka małej Andrei, aby miała na grobie coś wyjątkowego. Przyjaciel wpatrywał się w niego z niemym szacunkiem – wiedział bowiem jak wiele to dla niego znaczy i jak wielką wartość przypisywał Lawrence tejże figurce.
Jak mówi stare porzekadło: „Czas leczy rany”. I właśnie ten czas żałoby, czas nostalgii i smutku oraz wreszcie czas pogodzenia się z losem potrzebny był Dawidowi i MaryAnne po stracie ich córeczki. W szczególności potrzebny był on Davidowi, który przepełniony był gorzkim żalem i chęcią odwetu. Wydawało mu się, że zemsta ukoi jego serce i umysł. I właśnie tutaj MaryAnne wykazała się wielką odwagą, hartem ducha, silnym charakterem oraz mądrością. Uważała że metoda „oko za oko, ząb za ząb” nie może przynieść nic dobrego. Jedynym wyjściem z tego marazmu, bólu i powolnego zgorzknienia serca było wyzbycie się nienawiści, gdyż nienawiść rodzi nienawiść. Ze złego nic dobrego nie może wyniknąć, zemsta nie jest metodą „wyrównania” rachunków – tak uważała MaryAnne. Za tą piękną, mądrą i jakże dojrzałą postawę szczerze ją cenimy. Pozwolę sobie przytoczyć tutaj jej słowa w chwili rozmowy z mężem: „Jeśli na tym polega życie, nienawiść za nienawiść, to nie warto żyć. Zemsta nie przywróci nam naszej córki. Wybaczenie nie ma nic wspólnego z tamtymi ludźmi, Davidzie. Tu chodzi o nas. Chodzi o to kim jesteśmy i kim się staniemy.”
Szczerze polecamy, aby zapoznać się z lekturą „Zegarek z różowego złota” ze względu na wartości, jakie przekazuje czytelnikowi. Z uwagi na odwieczną pochwałę siły miłości i przyjaźni oraz na to jaką wielką wagę w naszym życiu pełni szczere wybaczenie i pogodzenie się z losem. A wszystko to przekazane jest prostym, zrozumiałym językiem. Autor umiejętnie wplata w treść utworu mądre życiowe przesłania oraz spostrzeżenia ludzi doświadczonych przez życie lub będących na tym świecie nieco dłużej niż kilkanaście lat.
Na zakończenie pozwolę sobie przytoczyć cytat z pamiętnika Davida, którym opatrzony jest jeden z rozdziałów w książce: „Gdy byłem dzieckiem, szlachetność kojarzyłem z monarchami odzianymi w purpurowe królewskie szaty. Teraz, jako człowiek dorosły, doświadczony przez życie i czas, znam ważną prawdę – prawdziwa szlachetność jest zazwyczaj cicha, samotna i nie spotyka się z głośnym poklaskiem. Oraz że najczęściej chodzi w łachmanach.”
Anna Chybalska