Podróżuj z Herbertem po gorzowskiej ks...
21 listopada 2024 r. Wojewódzką i Miejską Bibliotekę Publiczną odwiedzili uczniowie III Liceum im. Władysława ...
11 czerwca 2021 r. o godz. 17 w holu książnicy Herberta przy ul. Sikorskiego 107 odbyła się promocja książki Sławomira Sikory „Ławka”, która ukazała się 2021 r. w Dzięgielowie nakładem wydawnictwa „Warto”. Spotkanie, które otworzył dyrektor Biblioteki Sławomir Szenwald, a poprowadziła poetka i dziennikarka Agnieszka Kopaczyńska-Moskaluk, odbyło się z udziałem publiczności i jednocześnie było transmitowane online.
Autor, szczecinianin, teolog i duchowny luterański, także maratończyk i organizator Ekumenicznych Biegów Charytatywnych, zadebiutował w 2014 r. tomikiem poezji „Myśli w biegu”.
Powieść „Ławka”, co mogłaby sugerować profesja autora, nie jest książką religijną, lecz – jak wyjaśnił – traktuje o skomplikowanej przyjaźni mężczyzn i powstała z fascynacji złożonością natury ludzkiej. Nie jest jednak pozbawiona elementów związanych z religijnością. Tytułowa metaforyczna ławka, która stanowi klamrę spinającą powieść, to miejsce, gdzie można rozmawiać i słuchać. To tu spotykają się bohaterowie: Radek, bojący się zranienia, przerażony życiem, obrażony na świat, dla którego siadanie na ulubionej ławce w parku to swoisty rytuał, i traktowany początkowo jako intruz Sebastian, którego życzenia: „abyś odnalazł siebie” wzbudzają w Radku niepokój, ale jednocześnie otwierają drzwi i rozpoczynają czas przemiany. Bohater, aby odnaleźć siebie, musi się zmierzyć ze swoją przeszłością, odrzucić maski. Powieść ukazuje ten skomplikowany proces, duchowe przełomy Radka, ale nie brakuje też momentów buntu czy rezygnacji. To prawdziwy bieg długodystansowy. Książka porusza też inne trudne tematy, w wątkach pobocznych pojawia się problem autyzmu, niepełnosprawności umysłowej, aborcji czy homoseksualizmu. „Ławka” Sławomira Sikory to pozycja wymagająca zaangażowania odbiorcy. Jak podkreśliła prowadząca spotkanie Agnieszka Kopaczyńska-Moskaluk – „książka jest prawdziwa, nie ma w niej prostych rozwiązań, happy endu”.
Na zakończenie autor wyznał, że przelał na swojego bohatera cząstkę siebie, np. niedoszłe imię, ulubioną muzykę, potrawy, ale też własne przemyślenia czy przeżycia, jak choćby udział w biegu maratońskim (ten powieściowy rozgrywa się w Dębnie, rzeczywisty, który był doświadczeniem pisarza, we Włoszech). Zdradził też, że powieść zawiera tajemnicę – nie zdradził jednak jaką. Odszukanie jej to już rola czytelnika.
Anna Sokółka
Fot. Kazimierz Ligocki