Spotkanie z “Łowcą jeleni”...
Listopadowe spotkanie Bibliotecznego Klubu Filmowego już za nami. Tym razem mieliśmy przyjemność skupić naszą uwagę ...
Oj, poleciał sobie Jerzy Alski w najnowszej powieści, poleciał. Nie tylko dosłownie, bo jego bohater jest pilotem i naprawdę lata, a nawet wykonał jeden bardzo ważny lot. Poleciał, bo pozwolił swoim bohaterom robić to, czego sam pewnie by nie wymyślił.
*
Główni bohaterowie są podobni do głównych z innych powieści Jerzego Alskiego. Tu on nosi imię Krzysztof, zdrobniale Krzyś, jest lekarzem, na początku ma 56 lat. Ona ma na imię Amelia, czyli Mela, skończyła filozofię, przymierza się do doktoratu, na początku ma 32 lata. Kochają się bardzo, bardzo… Deklarują, że zdecydowanie bardziej niż inni zakochani. Powtarzają to tysiąckrotnie.
On jest ideałem mężczyzny: mądry, zaradny, odważny, romantycznie czuły, doskonały jako kochanek. Oprócz zwyczajnych u Alskiego męskich upodobań jak żeglarstwo, narciarstwo, szybka jazda drogim samochodem, Krzysztof kocha pilotować samolot. Robi to amatorsko, korzysta z niedużych samolotów, marzy o większym.
Ona ma kruczoczarne włosy, zielone oczy, świetnie się ubiera, jest szczupła i pod każdym względem doskonała. Kocha namiętnie i bezwarunkowo.
On jest lekarzem, ale to zajęcie w powieści nie jest istotne. Ona, z wykształcenia filozofka, pracuje w jakiejś szkole, ale pracą się nie przejmuje. Finansowo zabezpieczają ich rodzice Amelii: dają duże mieszkanie w swojej rezydencji, wyżywienie, a na gwiazdkę prezenty. Amelia dostaje najnowszy model szybkiego samochodu, a Krzysztof zegarek o wartości wyższej niż ten samochód. Rodzice są wspaniali. Z radością przyjmują najpierw kochanka, potem narzeczonego i męża znacznie starszego od swojej córki, także jej poprzedniego kochanka, córkę Krzysztofa z nieślubnym dzieckiem i jeszcze parę postaci, które początkowo były bardzo złe.
*
Ale gdyby to była powieść o szczęśliwych zakochanych akceptowanych przez wszystkich, to byłby zwykły harlekin. Jerzy Alski jest daleki od takiego modelu, rzuca więc swoich bohaterów na szersze wody i każe im myśleć o innych ludziach. Najpierw: kto jest dobry, a kto zły. Jak dobrzy ludzie powinni odnosić się do złych. I tu znajduje pierwszą receptę: Tylko to, co z człowieka wychodzi, to jest to, co człowieka plami. A więc: nie jest istotne, co człowieka otacza i co do niego trafia. Ważne jest tylko to, co on myśli, czyni, jak działa, czyli co daje od siebie. Myśl tę autor przejął od św. Marka, a czytelnika informuje, że znajduje się ona na str. 125 „Dobrej nowiny według Mateusza i Marka”, w przekładzie Władysława Witwickiego, Warszawa 1958.
Potem ciąg dalszy: jaki piękny byłby świat, gdyby wszyscy ludzie na całym świecie czynili wyłącznie dobro! Jak do tego doprowadzić? Kto powinien się podjąć takiego zadania? Alski szuka lekarstwa dla świata w przemyśleniach mędrców, w doświadczeniach historii, w analizie współczesności. W dialogach ludzi Kościoła ze świeckimi zderza stanowiska, żongluje koncepcjami, świadomie włącza słowa modnych przebojów.
*
Kłamstwo stało się prawdą, nienawiść stała się miłością, bezprawie stało się prawem, wykluczenie stało się akceptacją. Zabijanie stało się udzieleniem łaski. I najważniejsze: zdziczenie stało się kulturą, a zwyrodnienie moralnością najbardziej pożądaną – ocenia nasz świat Jerzy Alski (s. 460).
Jeden z głównych bohaterów, Rafał Ogiński, jest na początku powieści biskupem i w Rzymie wygłasza cykl wykładów o potrzebie zreformowania Kościoła w duchu, jaki wniósł papież Franciszek. Ale gdy wraca do Polski, zostaje mocno pobity przez tzw. obrońców wiary. Media wrzeszczą o złym biskupie, Kościół milczy, opinia publiczna akceptuje napastników, a nie biskupa głoszącego słuszną sprawę. Jedynym ratunkiem jest Rzym.
To Krzysztof wyrwał Rafała z okowów polskiego zaścianka i skierował do stolicy Kościoła. To on uznał, że Imperatyw [Kanta] jest niepełny. Etyka pozwala chodzić. Ale dopiero wiara pozwala latać (s. 412).
*
Jednym z bohaterów staje się papież Franciszek, a głównymi reformatorami Kościoła i świata biskup Rafał i piękna Amelia. Krzysztof, inicjator przemian, zostaje odsunięty w cień, najpierw do pilnowania dzieci, a potem w ogóle w zaświaty. Ale ciągle – jak Bóg – kieruje Amelią, która podejmuje się coraz to większych wyzwań: w imię dobra w każdym człowieku reformuje Chiny, Nigerię, Amerykę Południową. Nawet w Polsce widoczne są zmiany.
Oj, poleciał sobie Alski, poleciał…
*
Wielka miłość rozlewa się od głównych bohaterów na cały świat. Odbywa swoisty „Lot”, ważniejszy od tamtego jednostkowego, w trakcie którego Krzysztof ocalił Rafała.
Nie wiem, czy autor odkrył wartości wiary, ale metody, jakimi chce szerzyć dobro, z daleka pachną utopią. A w powieści wszystko jest na poważnie. Nawet małżeństwo zawierana przed ołtarzem, mimo że Krzysztof już wcześniej zawierał inne. Nawet akceptacja Kościoła dla małżeństwa wnuczki Krzysztofa z jego synem. Nawet wybór na papieża Rafała, który ma za sobą burzliwe związki miłosne, w tym jedno z dzieckiem, a obie panie oficjalnie zawsze mają do niego wolny wstęp.
Oj, poharcowali sobie bohaterowie Alskiego, poharcowali.
***
Jerzy Alski, „Lot”, wyd. Wydawnictwo Literackie ATENA, Poznań 2020, 616 s.