05.08.2024
O biskupie Wawrzyńcu i czasach jego po...
Był siódmym biskupem lubuskim i pierwszym, o którym, w przeciwieństwie do poprzedników, udało się ustalić ...
Przy budowie najstarszych kościołów jednonawowych zwanych salowymi, mających postać podłużnej budowli z płaskim stropem i z niewyodrębnionym prezbiterium, stół (mensa), przy którym stał kapłan celebrujący misterium przeistoczenia, był usytuowany przy wschodniej ścianie nawy. Stał na nim krzyż, świece oraz paramenty liturgiczne w postaci pateny na hostie, ampułek na wodę i wino z kielicha. Leżała także księga Ewangeliarza, ozdobna księga liturgiczna zawierająca teksty Ewangelii odczytywane w liturgii.
W doktrynie religijnej katolicyzmu najważniejszą formą wyrażania swej wiary jest udział w mszy świętej, traktowanej jako nabożeństwo główne. Upamiętnia ostatnią wieczerzę Chrystusa z apostołami, podczas której łamał i rozdawał chleb ze słowami „Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje” (Mt 26,26), a po wieczerzy podał apostołom kielich wypełniony winem ze słowami „Pijcie z niego wszyscy, bo to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów” (Mt 26,27-28).
W katolicyzmie obowiązuje doktryna transsubstancjacji, według której podczas celebrowania mszy świętej dokonuje się cud eucharystycznego przeistoczenia wina w krew pańską, a chleba w jego ciało. Przez wieki trwał spor o to, czy to przeistoczenie dokonuje się w sposób materialny, czy tylko symboliczny. Dylemat rozstrzygnął IV sobór laterański w roku 1215, na którym ustalono: „Chrystus jest obecny w Eucharystii realnie pod postacią chleba i wina przez przeistoczenie”. Od tego czasu przyjęto uważać, że w każdej najdrobniejszej kruszynie eucharystycznego chleba jest część rzeczywistego ciała Chrystusa. Chleb występuje tutaj w postaci hostii, czyli niekwaszonego chleba, okrągłego opłatka z mąki pszennej, niekiedy ozdabiany motywami religijnymi, używany przy sprawowaniu mszy świętej. Doktryna przeistoczenia i kult hostii w uroczysty sposób uzewnętrzniana jest od XVI wieku w kulminacyjnej części mszy świętej zwanej poniesieniem, a w sposób spektakularny w pielęgnowaniu i procesji Bożego Ciała, czyli Uroczystości Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, w Polsce, wprowadzonej uchwałą synodu w Krakowie w roku 1320.
Z przyjęciem dogmatu przeistoczenia pojawił się problem miejsca przechowywania hostii i komunikantów przewidzianych dla wiernych ulokowanych w pojemniku zwanym hostiarka. Dotąd były przechowywane w domu kapłana, względnie w zakrystii. Gdy ustalono, że muszą być przechowywane w kościele, wtedy pojawiły się w nich tak zwane sakramentaria.
W świątyniach diecezji lubuskiej najstarsze z nich mają postać niszy w ścianie znajdującej się w pobliżu mensy. W zamkniętych ozdobnych szafkach przechowywano konsekrowany chleb wraz z księgą Ewangeliarza. Niekiedy także paramenty używane w trakcie odprawiana mszy świętej. Na trzecim soborze w Bradze (675 r.) ogłoszono bowiem dekret, że kto używa świętych naczyń do świeckiego użytku, powinien być ukarany; duchowni – pozbawieniem urzędu, a świeccy ekskomuniką. Stąd te zabiegi przed ich profanacją.
Sakramentaria zachowały się tylko jako otwory w ścianach i spotkać je można między innymi konkatedrze św. Jana Chrzciciela w Kamieniu Pomorskim, gdzie obok ołtarza uwagę zwraca zakratowana wnęka ścienna, natomiast bliżej Gorzowa w kaplicy templariuszy w Chwarszczanach, w kościele w Spudłowie koło Gorzycy, w Smolnicy w pobliżu Dębna i aż cztery w kościele parafialnym w Moryniu. W tym ostatnim trzy znajdują się w ścianach prezbiterium, a czwarte znajdowało się w wyburzonej zakrystii i jest widoczne po zewnętrznej stronie ściany prezbiterium.
Jedno z sakramentariów w Moryniu
Tam, gdzie było więcej nisz, schowek na ścianie północnej służył na przechowywanie hostii oraz księgi Ewangeliarza, zaś schowek południowy na inne księgi przeznaczone do lekcji czytań albo paramenty, czyli naczynia liturgiczne.
Sakramentarium w Mieszkowicach
Sakramentarium w kościele parafialnym w Mieszkowicach przybrało postać ukrytej w filarze rozbudowanej piwniczki, do której od wnętrza świątyni wchodzi się po schodkach. Ma kilka nisz w ścianach przeznaczonych na przechowanie kościelnych świętości i kosztowności. Jedna z nich przeznaczona na hostię jest skomunikowana okienkiem z prezbiterium.
Na ścianach tej skrytki wewnątrz filary namalowano dwie postacie. Być może są to święci, którzy mieli je chronić przed kradzieżą.
W okresie reformacji dogmat przeistoczenia został przez zwolenników protestantyzmu odrzucony i uznany za przejaw bałwochwalstwa. Sakramentaria w tej sytuacji stały się zbędne i te wolnostojące zazwyczaj zaczęto wynosić poza świątynie, zaś ścienne nisze wykorzystywano do innych celów lub zamurowywano.
Drzwiczki do kolejnej niszy w kościele w Mieszkowicach
Na ścianach tej skrytki wewnątrz filary namalowano dwie postacie. Być może są to święci, którzy mieli je chronić przed kradzieżą.
Nisza sakramentarium w kościele w Smolnicy
W okresie reformacji dogmat przeistoczenia został przez zwolenników protestantyzmu odrzucony i uznany za przejaw bałwochwalstwa. Sakramentaria w tej sytuacji stały się zbędne i te wolnostojące zazwyczaj zaczęto wynosić poza świątynie, zaś ścienne nisze wykorzystywano do innych celów lub zamurowywano.
Gdy po roku 1945 na Ziemiach Zachodnich i Północnych polscy katolicy zaczęli przejmować protestanckie kościoły, sakramentaria także były zbędne, bowiem w katolicyzmie od początku XVI w. pomieszczenie na Najświętszy Sakrament zaczęto umieszczać w szafce ustawionej w centrum ołtarza zwanej tabernakulum. Ta oddolna inicjatywa księży włoskich, za sprawą papieża Pawła V, od roku 1614 stała się regułą. Dlatego zachowane nisze w niektórych kościołach podczas ich remontu po roku 1945 zostały zamurowane. Zdarzyło się to między innymi w dwóch kościołach górzyckiego zespołu dóbr biskupich: w Radówku i Stańsku.
Tak było do II soboru watykańskiego (1962 -1965), w którym powrócono do starej średniowiecznej tradycji liturgicznej, kiedy duchowny celebrujący nabożeństwo stał frontem do wiernych. Tabernakulum pozostało na swoim miejscu w ołtarzach, ale w nowo budowanych świątyniach, już bez tradycyjnych ołtarzy, hostia ponownie przechowana jest w wolnostojących obok stołu ofiarnego sakramentariach, względnie w ściennych niszach. Historia tych skrytek zakreśliła koło.
Sakramentaria niekiedy przyjmowały postać stojącej obok ołtarza kamiennej lub drewnianej ozdobnej wieży z niszą. Taki drewniany zabytek z pomorskiego kościoła w Kołczewie przechowywany jest w Muzeum Narodowym w Szczecinie — Muzeum Tradycji Regionalnych. Więcej tego typu zabytków zachowało się na Śląsku.
We wcieleniu wybitnego dzieła sztuki kamieniarskiej sakramentarium pojawiło się w katedrze lubuskiej w Fürstenwalde w postaci wolnostojącej wieży o wysokości ponad 12 metrów, usytuowanej w prezbiterium obok ołtarza. Wykonane w stylu zbliżonym do tego ze Śmiałowic, tylko dużo większe, monumentalne i z bogatym programem dekoracyjnym, wzniesione zostało w roku 1517 z fundacji biskupa Dytryka von Bülow w stylu późnego gotyku. W jego wnętrzu kapłan celebrujący mszę świętą umieszczał hostie i komunikanty.
Ten niezwykły obiekt osobno i szeroko prezentujemy na tej stronie w relacji fotograficznej i rysunkowej Anny Kowali-Nadolnej. Dodam tu, że ten rzeźbiarsko architektoniczny ewenement z obszaru historycznej diecezji lubuskiej w formie kamiennej wysokiej wieży posiada w naszym kraju swe odpowiedniki między innymi w kościołach w Strzegomiu, Wrocławiu, Ziębicach i Gdańsku.
Zdarzało się, że w czasie celebrowania mszy świętej hostie lub komunikanty mszalne, względnie ich okruchy, spadały na posadzkę bądź w inny sposób ulegały profanacji. W takich sytuacjach opłatek rozpuszczano w wodzie, którą wlewano do specjalnej studzienki wykopanej we wnętrzu kościoła zwanej studzienką kościelną lub sakrarium. Zlewano do niej także wodę, w której kapłani po komunii św. obmywali ręce oraz umieszczano resztki pobłogosławionego popiołu, wykorzystywanego w czasie nabożeństw środy popielcowej, jak i olei świętych używanych podczas udzielania sakramentu namaszczenia chorych. W świątyni w Dobiegniewie taki otwór w posadzce usytuowano w prezbiterium za ołtarzem, a w katedrze w Fürstenwalde przybrał postać kamiennego korytka umieszczonego w zakrystii w jej okienku, z czasów, gdy znajdowało się ono bliżej posadzki.
Takie odprowadzenie wody z rozpuszczonego chleba ofiarnego lub innych rozpuszczalnych sakramentaliów w największym kościele Nowej Marchii w Chojnie to usytuowany nisko otwór w ścianie, którym płyn miał się przedostać na poświęconą ziemię przykościelnego cmentarza. Otwór został obudowany osobliwym przestrzennym sklepieniem z cegieł.
Tekst: Zbigniew Czarnuch
Zdjęcia: Andrzej Wysoczański, Jacek Buczyński