Podziękowanie
Od połowy 2019 roku prezentowałam tu książki tematycznie lub miejscem zamieszkania autora związane z Gorzowem ...
Z okładki patrzy na nas siostra Michaela, znana w Gorzowie twórczyni, potem dyrektorka hospicjum. Wywiad-rzekę z nią „O miłości, miłosierdziu i dobrym pomaganiu” przeprowadziła Małgorzata Terlikowska. To podtytuł, a główny tytuł książki brzmi wręcz prowokacyjnie: „Mężczyźni mojego życia”.
*
Siostra Michaela urodziła się w 1963 roku w Lipianach, w Barlinku ukończyła Liceum Ekonomiczne, a w 1984 roku wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego, którego Dom Generalny mieści się w Gorzowie (ul. kard. Stefana Wyszyńskiego 169). Jako zakonnica ukończyła Akademię Teologii Katolickiej w Warszawie oraz studia prawnicze na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego, także w Warszawie.
Z Gorzowem związana była w latach 1996-2008. Od władz swojego Zgromadzenia dostała zadanie zorganizowania, a potem prowadzenia hospicjum w Gorzowie. Wraz ze zmianami politycznymi i społecznymi w połowie lat 90. minionego wieku zaczęły powstawać placówki dla ludzi chorych terminalnie. Wcześniej takich nie było w Polsce, hospicjum w Gorzowie było jednym z pierwszych.
Tamte lata siostra Michaela tak wspomina: „Zaczynaliśmy od oddziału stacjonarnego, później było hospicjum domowe, następnie poradnia medycyny paliatywnej. Z czasem otworzyliśmy oddział pobytu dziennego i rehabilitacji. To wszystko bardzo szybko się rozwijało. Nasze działania służyły konkretnemu, choremu człowiekowi, w tę pracę angażowali się specjaliści wielu dziedzin. Byli: pracownik socjalny, rehabilitant, psycholog, psychoterapeuta, ktoś, kto organizował codzienność. (…) Później, po moim odejściu, pojawiła się świetlica dla osieroconych dzieci. To też symbol, czym jest hospicjum: wejściem w różne przestrzenie życia, żeby było ono pełne”.
Po 12 latach pracy w Gorzowie siostra Michaela została przez swoje Zgromadzenie skierowana do Wilna, gdzie miała uruchomić pierwsze na Litwie hospicjum. Niechętnie i z dużymi obawami rozstawała się Gorzowem. Ostatniego dnia poszła na cmentarz, aby się pożegnać z siostrami, z którymi współpracowała, a które już tam leżą i by od odwiedzić groby zmarłych w hospicjum. Tam miała miejsce scena, którą siostra Michaela tak opisała: „ Obok cmentarza były stragany ze zniczami i kwiatami. Stały też tam panie, które własnoręcznie robiły bukiety. Jedna z nich do mnie zawołała: „Siostro Michaelo, chodź, bo chcę ci dać coś dla hospicjum”. Ona była po jednej stronie ulicy, ja po drugiej, między nami jechały samochody, więc tylko zawołałam: „Kochana, mnie z hospicjum już nic nie łączy, właśnie wyjeżdżam z Gorzowa”. A ona na to: „Wiem, mówili w telewizji, ale chcę ci dać coś na hospicjum w Wilnie”. To była starsza pani. Przeszłam na drugą stronę ulicy. Okazało się, że tego dnia sprzedała niewiele, ale wszystko, co zarobiła, postanowiła oddać na hospicjum”.
Z tą niewielką kwotą siostra Michaela pojechała do Wilna. Czekało na nią mnóstwo pracy i wydatków, aby odbudować stary zespół klasztorny i uruchomić hospicjum. Na początku w Wilnie pokazywała te parę złotówek i twierdziła: Już mam na początek. Zbudujemy!
Od kilku lat w Wilnie funkcjonuje Hospicjum im. bł. ks. Michała Sopoćki, a siostra postawiła sobie kolejne, także już zrealizowane zadanie: hospicjum dla dzieci.
*
Opowieść o hospicjum w Gorzowie, a potem w Wilnie jest tylko częścią książki. Siostra koncentruje się na swojej misji: niesienie pomocy terminalnie chorym. Opowiada o ludziach, którym towarzyszyła w chwili śmierci, o potrzebie związków rodziny z chorym, o niesieniu pomocy w żałobie. To wielki poradnik dla tych, którzy w swoich domach towarzyszą chorym.
Wywiad pokazuje także, jak siostra Michaela rozumie religijność i wiarę w Boga. Nie odrzuca żadnego z dogmatów religii katolickiej, ale jej wyraz widzi przede wszystkim w dawaniu. Zdaniem siostry Michaeli dawanie jest podstawowym obowiązkiem każdego człowieka. To ono przysparza siłę nie ofiarowywanemu, a ofiarodawcy, to ono jest początkiem dobrych relacji między ludźmi.
*
Książka jest podzielona na osiem rozdziałów traktujących o różnych aspektach religijności siostry Michaeli, której wyrazem jest jej praca hospicyjna. Bardzo mądrych, a jednocześnie głęboko humanistycznych. Jeden dotyczy mężczyzn: Jezusa, ojca-alkoholika, księży, braci zakonnych, mężczyzn zdrowych i chorych. Dla siostry Michaeli mężczyzna – także Jezus – to przede wszystkim człowiek, inne relacje jej nie interesują. Dobrze, że taki rozdział znalazł się w książce, ale podniesienie go do rangi tytułu głównego – moim zdaniem – jest nadużyciem. Sprawdza wielki traktat siostry Michaeli do poziomu pop-kultury. I jest co najmniej dwuznaczny.
*
Wiele osób w Gorzowie znało siostrę Michaelę, wiele ciągle utrzymuje z nią kontakty, gorzowianie mają znaczący udział w wileńskim hospicjum. Siostra Michaela mówiła do nas codziennym językiem, a jednocześnie wprost do serca. Ta łatwość celnego wyrażania trudnych zagadnień jest także widoczna w książce. Małgorzata Terlecka dobrze zapisała swoją długą rozmowę, zachowując jednocześnie potoczność, jak i celność wypowiedzi siostry Michaeli.
Zachęcam, sprawdźcie.
***