Dziewczyna z Wenecji
19.11.2024r. w Filii nr 10 odbyło się kolejne spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki. Tematem dyskusji była ...
Historia pakistańskiej dziewczynki, która z wielką determinacją, zaangażowaniem, wytrwałością i niezmąconym hartem ducha walczy o prawa kobiet, a w szczególności o ich prawo do edukacji zastanawia, wzrusza, skłania do refleksji. Nie jest to z pewnością typowa nastolatka w typowym mieście i o równie typowych dla jej wieku sprawach. Nie zajmują ją chłopcy, moda, makijaż, plotki czy inne „dziewczęce” sprawy. Ta dziewczyna wykazała się w swym młodym życiu wielką odwagą, na którą nie jeden z nas nie potrafi powziąć się przez całe długie lata. Zastanawia również jej dojrzałość i trzeźwe, realne spojrzenie na świat raczej niespotykanie u nastolatek w tak młodym wieku. Przeraża brutalność, niesprawiedliwość, okrucieństwo i zaślepienie z jakim przyszło jej się zmierzyć. Dobrowolnie podjęła tą walkę i pomimo zadawanych ciosów chce nadal ją kontynuować. Najgorszym z nich był nieudany zamach na jej życie, co na szczęście nie doprowadziło do załamania jej woli, lecz jeszcze wzmocniło przekonanie o słuszności sprawy, o którą z zapałem walczy.
Malala, z którą mogliśmy „spotkać się” na kartach jej autobiograficznej powieści jawi nam się jako dziewczynka mądra, zdeterminowana i pełna charyzmy. Myślimy, że dużo wpływ na jej osobowość i charakter miały nie tylko wydarzenia zaistniałe w jej rodzinnej miejscowości, otoczenie czy kultura w jakiej przyszło jej się urodzić, ale znacząca rolę odegrali tutaj jej rodzice. Matka, którą ojciec pomimo, iż inaczej nakazują obyczaje traktuje jako równą sobie pod względem intelektualnym, prawnym i ogólnie „ludzkim”. Ojciec kochający ją ponad wszystko i nawet wyróżniający na tle dwóch braci, powtarza niejednokrotnie, że jego córka jest wolna jak ptak; oraz mówi, że ma święte prawo, (zresztą jak wszystkie pakistańskie dziewczynki i również te na całym świecie) chodzić do szkoły, spacerować w słońcu i na wietrze z odkrytą twarzą, tańczyć, śmiać się…
Styl, wedle którego cała historia Malali została ubrana w słowa określiliśmy jako prosty, przejrzysty, jasny. Nie ma tutaj wyszukanych metafor, porównań, kwiecistych sformułowań. Podawane są często fakty, którym towarzyszą znaczące terminy: pory dnia i roku, miesiące i godziny. Często „wkrada się” polityka. Jaki prezydent, premier, generał czy gubernator obejmował w danym czasie rządy i oczywiście co z tego wynikło.
Malala opowiada nam także o swym własnym, codziennym życiu, w którym oprócz kataklizmów, talibów, zrównanych z ziemią szkół, zamordowanych mężczyzn czy zlinczowanych kobiet współistnieją też dziecięce zabawy, śmiechy, kłótnie z przyjaciółkami i braćmi, rywalizacja o stopnie, drobne słabości i wykroczenia, spotkania rodzinne, osobiste sukcesy. Malala bowiem, jak na działaczkę walcząca o dostęp kobiet do edukacji wykazuje się prawdziwą zaciętością w „bitwie” pomiędzy szkolnymi koleżankami o dobre stopnie. W nauce pragnie być tą pierwszą i najlepszą, stale odnosić zwycięstwa i sukcesy. Uważa, ze nauka to coś pięknego, rzecz wspaniała, cenna i niezastąpiona.
Nasza bohaterka ma kochającą się rodzinę, przyjaciółki, krewnych, a nawet oddanych nauczycieli, jak chociażby Pani Mirjam. I tutaj właśnie nasuwa nam się pytanie, czy właściwie jej ojciec dobrze i mądrze postąpił pozwalając swej córce występować publicznie przeciwko rządom talibów, „burzyć” od wieków przyjęty ład i porządek, walczyć o prawa i edukację kobiet w kraju, w którym uważa się, że ich miejsce jest w domach, a podstawowymi obowiązkami są: zajmowanie się posiłkami, wychowywanie dzieci i całkowite posłuszeństwo wobec męża oraz członków rodziny płci męskiej. Czy nie jest to zbyt wielkie obciążenie, jak na nastoletnie dziecko? Czy nie powinien jej zatem chronić, choć by to miało kosztować ją dobrowolnym „wyrzeczeniem się” zabierania głosu, być pozornym wyrazem zgody na to co dzieje się w kraju… Czy nie zdawał sobie sprawy, że zachęcając córkę do swobodnej wypowiedzi myśli, do posiadania własnego zdania, bronienia go i domagania egzekwowania się swoich praw należnych każdemu wolnemu człowiekowi ściąga na siebie i ukochaną córkę gniew talibów oraz ludzi nieopatrznie pojmujących wiarę? Czy warto poświęcać w imię idei i wyższych celów bezpieczeństwo, spokój i radość ducha swoich bliskich? Trudne i niejednoznaczne będą zapewne odpowiedzi na te pytania. Wiemy tylko jedno, że bez takich ludzi, którzy potrafią walczyć o swoje prawa, o swoją godność, o własną i swoich rodaków przyszłość ten świat dawno przestałby istnieć. Ich odwaga, determinacja, wiara we własne siły i powodzenie zamierzonych celów jest bezcenna. Bez nich wszędzie zapanowałaby anarchia i bezprawie, a rządzili by ludzie nie silną, zdecydowaną, sprawiedliwą ręką, ale bezlitosną, krzywdzącą, pięścią. Takie głosy są potrzebne, są jak kropla, która drąży skałę – pomału, lecz skutecznie. Potrzeba czasu, aby osiągnąć upragniony cel, ale jeśli już go się osiągnie radość i spełnienie będą nieporównywalnie większe i cenniejsze.
Anna Chybalska – Nowak