Słowiańskie siedlisko
19 grudnia 2024 r., w Ośrodku Integracji i Aktywności, podczas Dyskusyjnego Klubu Książki, dyskutowano o ...
(Witnickie DKK „Czytadło” 25.02.2010 )
25 lutego rozmawialiśmy o „Krajobrazie z topolą” Ireny Dowgielewicz. Bohaterami powieści są Anna i Jan Jasieniowie oraz dzieci Jana z pierwszego małżeństwa. Akcja toczy się w pierwszych latach po wojnie w Topolnicy, czyli Witnicy. Autorka mieszkała w naszym miasteczku w latach 1945-48. Pracowała w miejscowej fabryce mebli, w latach 1946-48 była jej dyrektorem lub kierownikiem (brak pełnych informacji).
Teresa Komorowska, autorka pracy Witnickie realia w powieści Ireny Dowgielewicz „Krajobraz z topolą”: Ciężko mi się tę książkę czytało, choć jest to mini powieść, a nie opasły tom. Narracja jest trudna. Wchodzi się w konwencję powoli, ale potem z zainteresowaniem podążamy śladami bohaterów. O „Krajobrazie” zaczęłam pisać za namową Zbigniewa Czarnucha. Irena Dowgielewicz jeszcze żyła, ale była chora i już odosobniona. Musiałam pytać ludzi, którzy ją pamiętali, trochę materiałów znalazłam w archiwum”.
Janina Drogosz: „Książkę może przeczytać Witnica. Wyobrażałam sobie: a to się działo tu, a to było tam… Wyobrażałam sobie fabrykę mebli, budynek dawnego domu starców na Starzyńskiego i weterynarię [prawdopodobnie dom Jasieniów – głównych bohaterów – W. W.].
Teresa Komorowska: Ja pamiętam z dzieciństwa „powieściową” jabłonkę z charakterystycznie wygiętymi gałęziami, lipy na Sikorskiego i lampy gazowe. Pamiętam pana, który je zapalał.
W powieści pojawiają się Niemcy. Dlaczego nie wyjechali za Odrę?
Teresa Komorowska: Byli fachowcami, którzy pozostali, aby pomóc podtrzymać pracę fabryki mebli. Pamiętam pewną Niemkę, która została w Witnicy, słabo mówiła po polsku, choć to już były lata 60. Była samotna… Dowgielewicz w „Krajobrazie” przedstawia stosunki międzyludzkie, sąsiedzko-rodzinne, proste, codzienne. Stroni od ideologii, choć nie ucieka od problemów. Mąż głównej bohaterki zostaje aresztowany przez UB, ktoś kradnie fabryce pasy transmisyjne…
Witnickich wątków można się dopatrzyć w jeszcze jednym utworze Ireny Dowgielewicz. Jest nim „Peggy – pies, który nie szczeka. Opowiadanie z czasów pionierskich na Ziemiach Zachodnich”. Główna bohaterka przyjeżdża do małego miasteczka, aby objąć dyrekcję fabryki mebli. Zakład nie pracuje, trzeba do niego ściągnąć maszyny i materiały. Pani dyrektor razem z dwoma chłopcami i tytułowym psem wyrusza do poniemieckiego składu forniru. Trafiają na szabrowników… Wszystko kończy się dobrze. Witnica miała szczęście, że w ważnych, pionierskich latach mieszkała u nas pisarka z prawdziwego zdarzenia. I że ten okres okazał się kapitałem, który wykorzystała w swojej twórczości.
Władysław Wróblewski
Korzystałem z dwóch wydanych przez Wojewódzki Ośrodek Metodyczny w Gorzowie Wlkp. książek Ireny Dowgielewicz: opowiadań dla dzieci Wujaszek Snep i inni przyjaciele i wyboru utworów Tutaj mieszkam, a także pracy Teresy Komorowskiej Witnickie realia w powieści Ireny Dowgielewicz „Krajobraz z topolą”.
Topolnica (Witnica) w fragmentach powieści „Krajobraz z topolą”
Relacje z Niemcami
– Mayerowa. (…) Zjadają ją oczywiście i troski, ale także nienawiść, której nie próbuje ukryć. (…) – Ukryć? Ależ nie. Ona chce, żeby widziano jej nienawiść, ponieważ sądzi, że ma do niej prawo. Nic więcej doraźnie uczynić nie może, ale demonstrowanie wrogości sprawia jej satysfakcję, poprawia samopoczucie i przynosi ulgę jak dobrze wypełniony obowiązek.
Poniemieckie jabłonki
– Oglądaliśmy podobne do makówek zawiązki owoców na tych nieszczęsnych kalekach pod płotem. (…) Janku, po co oni tak prowadzili te jabłonie: po drucie, przy samej ziemi, podzielone na dwa konary jak odwrócony szpagat.
Fabryka mebli
Pierwsze stanowisko od wejścia, to przywodzące na pamięć tartak i bardzo jeszcze leśne dłużyce, ciężkie kolisko piły tarczowej, dalej piła taśmowa, osobliwa gadzina sunąca z gracją w obłoku światła. Potem szereg staje się podwójny: heblarki i frezarki, aż do ślepej ściany, pod którą przemyka na lewo nieoczekiwane przejście. Ślepa ściana jest jak uderzenie; hala zwija się przykurczona. Poza przejściem otwiera się znowu szerzej, czyniąć miejsce dla najzasobniejszej krowy w oborze Gregorczyka, prasy do fornirowania płyt. Jeszcze dwie duże parkieciarki i drzwi na klatkę schodową – warsztaty stolarskie mieszczą się bowiem na piętrze – przygotowane na maszynach elementy mebli i otworów pomocnicy noszą na górę – windy nie ma i nie ma na nią miejsca.
Kradzież w fabryce mebli
Jan zgłaszał kradzież dwu pasów. Zdjęto je z nieczynnych heblarek. (…) Wydawało się najprawdopodobniejsze, że pasy wyrzucił oknem ktoś z pracujących, najprawdopodobniej w momencie, kiedy hala po gwizdku opustoszała, a korzystając ze skorego zmroku jesieni, zabrał je spod muru bez przeszkód.
Topolnica
Topolnica ma swoją miarę małego miasteczka., Tutaj domy nie są szczelnie zawarte, tutaj żyje się pełniej i soczyściej, ponieważ zdarzenia kładą się na miękkie, chłonne, chętne podłoże ludzi nie wysuszonych gonitwą za minutami. Wystarczy czasu na bezinteresowne rozmyślanie, własne istnienie pęcznieje sprawami sąsiada.