Słowiańskie siedlisko
19 grudnia 2024 r., w Ośrodku Integracji i Aktywności, podczas Dyskusyjnego Klubu Książki, dyskutowano o ...
Wraz z początkiem 2015 roku klubowiczki zwierzynieckiego DKK, za sprawą książki Joanny Bator przeniosły się do Japonii. Autorka znana nam z powieści „Ciemno, prawie noc”, za którą otrzymała nagrodę Nike, tym razem w innej odsłonie, jako reportażystka i znawczyni Japonii w książce „Rekin z parku yoyogi”. Książka wywołała burzliwą dyskusję, a najlepiej jej klimat oddaje recenzja jednej z naszych klubowiczek:
„Co z tą Japonią? Pomyślałam, czytając książkę Joanny Bator „Rekin z parku Yoyogi”. Japonią, o której słyszałam i wyobrażałam sobie, że to kraj kwitnących wiśni, pięknych kobiet o malutkich stopkach, ubranych w kolorowe kimona? Tymczasem autorka zabrała mnie w podróż do Japonii, jakiej nie znałam. Pokazała miejsca niezwykle, dalekie i inne od naszej europejskiej rzeczywistości, kultury i zachowań.
Lektura sprawiła, że zapragnęłam dowiedzieć się czegoś więcej o tym niezwykłym kraju, gdzie wśród przechodniów można spotkać mężczyznę, przebranego za słodką lolitę, jak gdyby nigdy nic przechadzającego się po mieście w swoim kolorowym kostiumie; kobietę Zorro na rowerze, ochraniającą, podobnie jak wszystkie japońskie kobiety swoją skórę przed słońcem. W Japonii biała skóra to ideał kobiecej urody. Na szczęście nie czernią już sobie zębów, tak jak to robiły jeszcze w XIX wieku, ale le za to pożądane estetycznie i erotycznie są zęby krzywe, proste wpędzają w kompleksy. W Japonii takie zachowania nikogo nie dziwią, nie gorszą, nie obrażają. To raczej europejka w koszulce i szortach wydaje się czymś innym. Dziwne i zapewne wyuzdane dla nas byłoby święto stalowego fallusa. Uczestniczy w nim radosny tłum Japończyków. W świątyni pełnej przeróżnych rozmiarów fallusów, oddają się rytuałom, prosząc o powodzenie w miłości, potomka lub powodzenie w interesach. To swoisty karnawał, wszyscy doskonale się bawią.
Japończycy są bardzo ułożonym narodem. Skrupulatnie przestrzegają swojej formy kulturowej. Sprzedawcy w sklepie są zawsze uprzejmi i uśmiechnięci, nawet, jeśli w tym momencie cierpią. Przestrzegają zasad, znają swoje miejsce. Ich psy to tylko rasowe osobniki, prowadzane regularnie na spacery, zaś ich właściciele to sprzątający po swoich pupilach ludzie. Segregowanie odpadków przybrało tam formę wyrafinowanej sztuki. W naszym kraju jeszcze długo będziemy czekać na takie zachowania. Autorka pisząc o tym, przez moment wstydzi się, że pochodzi z Polski. Podobnie jak w momencie, gdy w hotelu spotyka polską rodzinę, która kradnie jedzenie.
Bałaganem dla Japończyków natomiast jest seks. Ponieważ wymaga poznania drugiej osoby, dogadania się z nią i zrozumienia a na to Japończykom szkoda czasu i energii, wobec tego rezygnują z niego. Japońską niesamowitością okazuje się niezliczona ilość przeróżnych automatów. Są wszędzie i do wszystkiego. Są automaty z gadżetami do samodzielnego zaspokajania potrzeb seksualnych a nawet z bielizną młodych dziewcząt. Tych ostatnich niby nie widać, ale wiadomo, że są.
Godnymi szacunku i naśladowania są zachowania Japończyków w obliczu tragedii. Tam ludzie świat kontemplują. W trudnej sytuacji zachowują spokój i opanowanie, w ciszy odnajdują bliskich, jeśli się to nie uda, odzyskują ich zdjęcia i pieczołowicie je przechowują. Jest to najcenniejsza pamiątka, jaką posiadają. To cudowna cecha i zaleta. Bardzo podobał mi się rozdział o Godzilli, którą Norihiro Kato autor książki ,,Żegnaj Godzillo” porównuje do japońskich żołnierzy, którzy zginęli podczas drugiej wojny. ,,Ten ryczący tak pięknie pół jaszczur pół małpa jest czymś więcej niż zwykłym potworem. Budzi odrazę i współczucie, przerażenie i poczucie pokrewieństwa”.
Japończycy posiadają również wady. Głównym problemem jest ich wzajemna komunikacja. W skomputeryzowanym świecie trudno im znaleźć czas i chęci do uczestniczenia w tym realnym. Często wybierają łatwiejszy wirtualny. Szczególnie ma to odzwierciedlenie w ich subkulturze otaku. Są to komputerowi maniacy, kolekcjonujący gadżety związane z anime czy mangą, nigdy niedorastający chłopcy. Ich miejsce, w którym przebywają to dzielnica Tokio Akihabara, jest realna, lecz tak bardzo naśladująca świat wirtualny, że otaku uważają ją za swoje królestwo. Tam spotkamy różne dziwne rzeczy, urządzone specjalnie dla potrzeb swoich klientów, np. ludzi przebranych w kostiumy pożądanych postaci z mangi, anime i gier. W kawiarni maid cafe kelnerki w strojach pokojówki obsługują swoich fanów i zwykłych turystów. Można także pójść na koncert znanego dziewczęcego zespołu, który to dodatkowo stymuluje do zakupów i korzystania z dóbr, jakie daje Akihabara. Można zostać modelką lub piosenkarką. Talent zupełnie się nie liczy trzeba tylko mieć odpowiedni kostium. Zastanawiam się czy to troska o członków tej subkultury czy jednak chwyty marketingowe? Jedno jest pewne w Polsce też jest wielu otake nie mają tylko swojej dzielnicy, w której będą czuć się jakby w ogóle nie opuszczali wirtualnego świata. No i dobrze, zostawmy Japonii, co japońskie.
Autorka książki zabrała mnie w fantastyczną podróż do Japonii. Nie była to wyprawa na siłę, aby pokazać rzeczy najważniejsze. Ona zabrała mnie do siebie i pokazała te miejsca i ścieżki, którymi sama chodzi. To jej druga ojczyzna, czuje się tam dobrze i bezpiecznie, pomimo, że przeżyła tam tsunami i trudne chwile. Nic nie jest wymuszone, jest tak jakbyśmy szły na spacer i obserwowały otoczenie rozmawiając o tym, co widzimy. I to jest w tej książce najfajniejsze. Polecam.”
Dorota Kruszyna – DKK Zwierzyn