Słowiańskie siedlisko
19 grudnia 2024 r., w Ośrodku Integracji i Aktywności, podczas Dyskusyjnego Klubu Książki, dyskutowano o ...
Przedmiotem dyskusji w czasie kolejnego spotkania członków Dyskusyjnego Klubu Książki była książka Mariki Krajniewskiej pt. „Za zakrętem”. Lektura ta zafascynowała niektóre z nas z takich oto powodów. Po pierwsze warto zwrócić uwagę na bogactwo treści i metafor w niekoniecznie mocno rozbudowanej składni. Pozwolę sobie przewrotnie zacytować ostatnie zdanie naszej lektury: „Tymczasem los wyszedł zza zakrętu i wsparty o ramię Nadziei powędrował dalej”. Czyż nie może wzbudzić zachwytu powyższe metaforyczne wypowiedzenie?
Oprócz zdań pobudzających nasza wyobraźnię zwróciłyśmy uwagę na wartość przyjaźni, na której autorka opiera treść swojej książki. Mamy tu do czynienia z rzadko spotykanym rodzajem przyjaźni, która zrodziła się ze wspólnej tragedii, jaka dotknęła dwie główne bohaterki: Anną i Irinę. Jest to przyjaźń prosta, trwała, lecząca, codzienna, ale jednocześnie nienachalna. Kobietom każdego dnia towarzysza ból i żal po starcie ukochanych, jedynych dzieci, które zginęły w tym samym wypadku. Kobiety są potrzebne sobie wzajemnie jak powietrze, słońce i woda. Ponadto Marika Krajniewska za pomocą dygresji i postaci trzecioplanowych nawiązuje do tragicznej historii słynnego Oblężonego Miasta, którego mieszkańcy w czasie wojny doświadczyli niewyobrażalnego dramatu. O głodzie i licznych ludzkich tragediach w czasie blokady Leningradu (1941-42 r.) możemy z kolei przeczytać w innych dostępnych w słońskiej bibliotece książkach.
Ostatni powód, dla którego warto, według nas, sięgnąć po tę lekturę, jest nadzieja, która daje autorka wszystkim czytelnikom. Jej zdaniem nawet po najcięższych i największych tragediach życiowych człowiek jest w stanie w końcu podnieść się, otrząsnąć i z ufnością patrzeć w przyszłość. Powyższe tudzież inne ( jak chociażby niezwykłe zakończenie) cechy omawianej lektury stanowią wystarczająca, naszym zadaniem, rekomendację książki pt. „Za zakrętem”.
Weronika Matkowska