Spotkanie z p. Marią Morawską w 20. rocznicę śmierci pisarza Zdzisława Morawskiego
24 października 2012 roku w sali konferencyjnej gorzowskiej książnicy przy ul. Sikorskiego 107, przeobrażonej na potrzebę chwili w nastrojową kawiarnię literacką, odbył się wieczór wspomnień o Zdzisławie Morawskim w 20. rocznicę śmierci pt. „Będą mnie sądzić słowa”. Morawski, poeta określany mianem Księcia, także świetny prozaik, dramaturg i felietonista, przewodził lokalnemu środowisku literackiemu. Z jego zdaniem liczyli się młodzi adepci pióra, u niego szukali wskazówek i akceptacji swoich literackich poczynań. Zdzisław Morawski pozostawił po sobie kilkanaście zbiorów poezji (m.in. „Pejzaż myśli”, „Relief z betonu”), trzy powieści (m.in. „Kwartał bohaterów”, w tym jedną niedokończoną) i ponad dziesięć utworów z przeznaczeniem na scenę teatralną. Czesław Sobkowiak tak scharakteryzował jego poezję: „(…) stanowi zjawisko oryginalne. Znajdzie w niej czytelnik obrazy rzeczy kształtowanych w procesie uczłowieczania natury, dążenia do prawdy obiektywnej, warsztatowej rzetelności i precyzji”. Morawski był też – jak to określono na spotkaniu – „drożdżami”, „zaczynem” gorzowskiej kultury. Współtworzył Lubuskie Towarzystwo Kultury oraz istotne dla regionu pisma: „Nadodrze”, „Ziemię Gorzowską”, „Die Fähre/Prom”. Aktywność ta wynikała m.in. z uczucia, jakim poeta darzył swoje miasto (znalazło to wyraz w jego poezji), ale – jak żali się w wierszu – była to miłość nieodwzajemniona. Nie zawsze go rozumiano. Cierpiał z tego powodu, o czym wiedzieli tylko najbliżsi. Moderatorką poświęconego poecie spotkania była – jak zwykle perfekcyjna i profesjonalna – Agnieszka Moskaluk, gorzowska dziennikarka i literatka. Jak podkreśliła, celem spotkania nie jest stawianie Zdzisławowi Morawskiemu pomnika; jego twórczość ma się bronić sama. Stąd obok wspomnień – gdyż spotkaniu nadano formę wywiadu – liczne fragmenty z bogatej spuścizny literackiej poety. Najważniejszym gościem wieczoru była pani Maria Morawska, żona nieżyjącego poety, która ujawniła wiele nieznanych dotąd szerszej publiczności epizodów z jego życia oraz cech jego osobowości. Całość – podobnie jak towarzysząca spotkaniu wystawa, na którą złożyły się zarówno prywatne zdjęcia z domowego archiwum żony poety, jak i dokumenty ze zbiorów gorzowskiej Biblioteki – została podzielona na cztery działy tematyczne: Morawski jako twórca, człowiek kultury, społecznik i budowniczy kulturowego pomostu między narodami. Za pośrednictwem pani Morawskiej, Ireneusza Krzysztofa Szmidta, Edwarda Korbana, Piotra Steblin-Kamińskiego i in. zebrani na sali spotkali się z niezwykłą osobowością poety. Można więc było dowiedzieć się: jak wyglądał proces twórczy pisarza i jakie były jego preferencje literackie, jakim był mężem, ojcem, dziadkiem, jakim był przyjacielem, kto bywał w mieszkaniu państwa Morawskich, kto zasiadał i o czym dyskutowano przy kultowym już „stoliku nr 1” w gorzowskim empiku, jakie były zamiłowania pozaliterackie pisarza (zapalony żeglarz, szachista i brydżysta). Zostały też poruszone takie kwestie, jak: skomplikowana relacja mistrz-uczeń między Zdzisławem Morawskim a Kazimierzem Furmanem czy zawikłana i kontrowersyjna sprawa jego lewicowości, jak się okazało – lewicowości w pełni świadomej i odpowiedzialnej. Pani Krystyna Kamińska, poproszona o ocenę dorobku literackiego Zdzisława Morawskiego, podkreśliła, że jeszcze nie czas na takie podsumowania, twórczość poety wymaga bowiem dogłębnego zbadania i opisania, a to z kolei – czasu, sporego nakładu pracy, i… pieniędzy.
Anna Sokółka