Słowiańskie siedlisko
19 grudnia 2024 r., w Ośrodku Integracji i Aktywności, podczas Dyskusyjnego Klubu Książki, dyskutowano o ...
17 września 2019 r. o godz. 18 w sali audytoryjnej WiMBP im. Z. Herberta przy ul. Sikorskiego 107 w ramach programu Narodowego Centrum Kultury „Ojczysty – Dodaj do Ulubionych” odbyło się spotkanie z krakowskim poetą Marcinem Świetlickim pt. „Poza schematami”. Otworzył je dyrektor gorzowskiej Książnicy Sławomir Szenwald, przypominając motto cyklu odbywających się w ramach wspomnianego wyżej programu spotkań – „Emocje w słowa zaklęte”, a poprowadził Jarosław Borowiec, redaktor naczelny Wydawnictwa „Wolno”.
Marcin Świetlicki, poeta (debiut w 1992 r.), prozaik, dziennikarz, laureat licznych nagród literackich, został uznany przez krytyków za jednego z najwybitniejszych przedstawicieli tzw. „pokolenia brulionu”. Ma już w swoim dorobku trzynaście tomików poetyckich (m.in. debiutancki „Zimne kraje” czy nominowane do Nagrody Literackiej Nike „Pieśni profana”, „Muzyka środka”, „Jeden”), także książki prozą, w tym trylogię kryminalną: „Dwanaście”, „Trzynaście” i „Jedenaście”. Jego wiersze znane są szerokiej publiczności w wersji rockowej za sprawą zespołów „Świetliki” i „Zgniłość”, których M. Świetlicki jest wokalistą.
M. Świetlicki przybył do Gorzowa ze swoim najnowszym zbiorem poezji z 2019 r. pt. „Ale o co chodzi?”, do którego oprawę graficzną przygotował Marcin Maciejowski. Na tomik składają się 44 wiersze (ta magiczna liczba ponoć tylko dla kaprysu autora), w których poeta komentuje codzienność, uzmysławia nam, jak świat wdziera się w naszą prywatność, intymność. Tytułowy utwór, który zawiera fundamentalne pytanie o celowość ludzkiego działania, to – jak podsumował M. Świelicki – „wiersz o ludziach, którzy łatwo wchodzą w życie w nieprawdzie”. Na kartkach książki, w interesującej, uzupełniającej tekst grafice z dymkami, został też uwieczniony ukochany pies poety, jego jedyny – co podkreślił – przyjaciel.
Ponieważ, jak wyznał M. Świetlicki, z trudem przychodzi mu komunikowanie się z czytelnikami, co wynika z wrodzonej nieśmiałości, wiersz jest dla niego schronieniem, środkiem wypowiedzenia się, podobnie scena. Ze swoimi wierszami jest bardzo związany, chce mieć nad nimi kontrolę i nie lubi, jak odbiera się im pierwotne znaczenie lub czyni się z nich przedmiot walki ideologicznej.
Zapytany o język, wyraził swoje przywiązanie do poprawnej polszczyzny ubiegłego wieku, choć zdarza się, że do jego poezji przenika język dzisiejszej młodzieży. Nie czuje też potrzeby uczestnictwa we współczesnej kulturze, podpatrywania jej, nie szuka w niej inspiracji, a nowości poetyckie czyta okazjonalnie. Preferuje taką literaturę, której czytanie sprawia mu przyjemność – wielkie powieści XIX w. i kryminały. Bardzo ceni twórczość Lecha Janerki.
Nie przejmuje się też krytyką – nie denerwuje go i nie zasmuca. „Przejmowanie się recenzjami to przywilej młodości” – skonstatował. Ma też dystans do tzw. wirtualnego odbiorcy, nie interesują go jego reakcje, a rozmowa z czytelnikami jest dla niego sytuacją stresową.
M. Świetlicki wydaje się być w ogóle poza schematami: „Nie pracuję, nie mam komórki, nie głosuję” – wyznał.
Na pytanie o mistrza, bohatera swoich powieści kryminalnych, przyznał, że łączą go z nim pewne wspólne cechy, zapatrywania, lecz jest on „bardziej tragiczną i papierową postacią”.
Na zakończenie wielbiciele Marcina Świetlickiego mogli nabyć pachnący jeszcze drukiem tomik poety, porozmawiać z nim czy zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie.
Anna Sokółka