Słowiańskie siedlisko
19 grudnia 2024 r., w Ośrodku Integracji i Aktywności, podczas Dyskusyjnego Klubu Książki, dyskutowano o ...
„Dwie niezwykłe rozmowy córki z ojcem i matką o powikłanych relacjach rodzinnych. Poruszające fragmenty dziennika, który jest zapisem momentów trudnych, ale i zabawnych. A w tle najważniejsze pytania: czy rodzina Jaruzelskich mogła być szczęśliwa? Czy w ogóle istnieją szczęśliwe rodziny?”
z opisu na okładce
16 września witnicki DKK „Czytadło” omawiał „Rodzinę” Moniki Jaruzelskiej:
– Fajna jest ta książka. Jaruzelska prawdziwie pisze o swojej rodzinie.
– Tutaj jest więcej o matce – chyba jedynej wtedy wykształconej żonie polskiego generała. Wykładała na uniwersytecie…
– Matka miała wzięcie. Wszystkim się podobała jako szykowna, inteligentna kobieta, była tancerka…
– Chyba matka nie okazywała Monice wiele serca. Takie odniosłam wrażenie. Więcej uczuć okazywał jej ojciec.
– Chyba miała lepszy kontakt z nim, niż z matką. Chociaż miała być synem…
– Pamiętam trzy znaczące fragmenty. W pierwszym Jaruzelska wymusza na ojcu wyznanie,
że armia była dla niego jakby rodziną zastępczą. W drugim napisała, że rodziną zastępczą byli dla niej ochroniarze ojca, których nazywała „wujkami”. W trzecim stwierdziła – cytuję
z pamięci: „Byliśmy trójką samotnych ludzi”.
– Jaruzelski był sztywny jak kij.
– Bo miał chory kręgosłup i nosił gorset.
– Był sztywny zewnętrznie i wewnętrznie.
– Monika chroni prywatność rodziny, którą sama założyła. Niewiele o niej wiemy. Partner jest chyba lekarzem… A rodzinę, którą założyli jej rodzice, bezlitośnie obnaża.
– Momentami czułem się podglądaczem…
– Nie można powiedzieć, że była to zła rodzina, na pewno rodzice ją kochali.
not. Władysław Wróblewski, moderator DKK