Wernisaż fotograficzny Agnieszka Kotarskiej

Zdjęcie przedstawia cztery osoby stojące w „Galerii pod kopułą” . Na ścianie za nimi widać kilka dużych fotografii. Osoby są ubrane elegancko. Pomieszczenie jest dobrze oświetlone, a ściany są jasne. Na pierwszym planie, po prawej stronie, stoi mężczyzna w ciemnym garniturze. Obok niego, po lewej stronie, stoją trzy kobiety, z których jedna ma na sobie czarną sukienkę, a dwie pozostałe mają ciemne spodnie i bluzki.

13 grudnia 2024r. odbył się wernisaż fotograficzny Agnieszka Kotarskiej był jak spotkanie ze wspomnieniem – subtelny, pełen melancholii i niezwykłej czułości wobec ulotnych chwil.
Wystawa przenosiła gości w świat artystki, której spojrzenie na rzeczywistość tchnie w codzienność coś głębszego, niemal duchowego. Każda fotografia była jak wyznanie – ciche, szczere, pełne miłości do natury i życia.

Agnieszka powitała zgromadzonych z łagodnym uśmiechem. Jej delikatność zdawała się współgrać z prezentowanymi obrazami. To kobieta, która wśród codziennego zgiełku potrafi znaleźć spokój, a w najdrobniejszych szczegółach – piękno. Spacerując po lesie, czy wyglądając przez okno swojego mieszkania, dostrzega to, co dla innych pozostaje niezauważone: grę światła na liściach, ślady deszczu na szybie, delikatne kształty gałązek kołyszących się na wietrze. Ten wernisaż był dedykowany Korze – ukochanej suni Agnieszki, która przez 11 lat była nie tylko jej towarzyszką, ale i powierniczką. Kora była jej najlepszym przyjacielem, towarzyszem codziennych spacerów i cichym wsparciem. Agnieszka opowiadała, jak wiele jej dała obecność tej wiernej przyjaciółki, jak dzięki niej nauczyła się patrzeć na świat z większą uważnością. Każdy spacer z Korą był dla niej lekcją bycia tu i teraz, celebrowania drobnych chwil.

Fotografie na wystawie ukazywały właśnie te chwile. Mgły unoszące się nad polami, poranne promienie słońca przebijające się przez drzewa, krople rosy osadzające się na pajęczynie. Były też widoki z jej mieszkania – codzienne obrazy, które w obiektywie Agnieszki stawały się poezją. Zdjęcia były nie tylko dokumentacją rzeczywistości, ale także hołdem dla Kory – dla wspólnych spacerów, chwil czułości, dla tej niezwykłej więzi. Agnieszka  to osoba, która potrafi przemienić ból w sztukę, a codzienność w coś, co porusza serca. Jej fotografie przypominają, że piękno świata można odnaleźć nawet w najprostszych chwilach – wystarczy patrzeć z miłością. Wychodząc z wernisażu, trudno było nie myśleć o Korze, która na zawsze pozostanie w sercu Agnieszki. I o niej samej – kobiecie pełnej wrażliwości, której sztuka dotyka głębi duszy, przypominając o tym, jak ważne jest celebrowanie drobnych, ulotnych momentów życia.

Tekst: Ma Nia  (Groszek) z FB