23.09.2015

Wrześniowe spotkanie Młodzieżowego Klubu Książki w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Kostrzynie nad Odrą

„Świat nie jest instytucją zajmującą się spełnianiem życzeń” słowa Augustusa, bohatera książki „Gwiazd naszych wina” otworzyły dzisiejszą dyskusję.

I Augustus, i jego dziewczyna Hazel próbują żyć w niełatwej dla nich rzeczywistości. Oboje żyją z rakiem, w ciągłej niepewności, nie mogą pozwolić, by zabił, zanim naprawdę zabije. Bonusy Rakowe (przyjemności należne dzieciom z nowotworami), jak wymarzona podróż do Amsterdamu, by spotkać się z autorem „Ciosu udręki” – dzieła doskonałego zdaniem Hazel, były całkiem fajne. Ale były tylko bonusami i choć Amsterdam to wymarzone miejsce dla dwojga młodych, kochających się ludzi, to trudno było zapomnieć – nawet na chwilę – o śmiertelnej chorobie.

Gus bał się, by nie umrzeć w zapomnieniu; tak bardzo chciał zostawić po sobie jakiś ślad. Hazel ogromnie bała się o najbliższych. Uważała, że jest jak granat, który lada chwila może wybuchnąć i dlatego chciała zminimalizować ofiary. Robiła wszystko, by nie płakać przy ludziach, którzy ją kochają. A gdy sama „pokochała granat”, zrozumiała, że próby oszczędzania innym swojego wybuchu, były po prostu stratą czasu: „ … To takie cholernie niesprawiedliwe. (…) W chorobie nie ma żadnego sensu.”

Pragnęła żyć dla siebie, rodziców, dla Gusa: „ (…) oddałabym wszystkie dni choroby, które mi zostały, za kilka dni zdrowia.”

Ale to Gus odszedł pierwszy i Hazel była mu wdzięczna za ich „maleńką nieskończoność”, za to, że dał jej w ciągu tych nielicznych dni „prawdziwą wieczność”. I to jest właśnie ten ślad, który po sobie pozostawił, bo jak powiedział ojciec Hazel: „Kochać go to był prawdziwy przywilej, prawda?”

Na koniec spotkania wróciliśmy na moment do zdania, które wywołało naszą dyskusję.

Jedno jest pewne: jeśli sami nie zajmiemy się spełnianiem „własnych życzeń”, nikt za nas tego nie zrobi. Wzięliśmy pod lupę Augustusa i to co zrobił dla Hazel, a w zasadzie dla obojga. Pomimo krytycznego stanu zdrowia (zły wynik z tomografii: liczne przerzuty) zdecydował się na lot do Amsterdamu. Nie wspomniał o tym Hazel. I słusznie, bo nie pozwoliłaby na ten wyjazd.

Stwierdziliśmy, że była to najlepsza decyzja, jaką mógł podjąć. Bowiem w jego sytuacji, ich sytuacji, trzeba było wyrwać od życia jak najwięcej, co tylko się da.

 

Na następnym spotkaniu, 8 października, będziemy uczestniczyli w Ogólnopolskiej Dyskusji Literackiej. Tego dnia o godzinie 17.00 członkowie 50 Dyskusyjnych Klubów Książki dla czytelników młodzieżowych w Polsce, spotykają się, by rozmawiać o książce 7 dni Eve Ainsworth.

 

Dorota Strychalska