Podziękowanie
Od połowy 2019 roku prezentowałam tu książki tematycznie lub miejscem zamieszkania autora związane z Gorzowem ...
Była sobie kropka nad „i”. Mała, zgrabna, urodziwa, tyle że ściśle związana z kreską, z którą tworzyła jedną literę. Tymczasem słyszała wokół, że powinna być bardziej samodzielna, wyrażać siebie, oderwać się od otoczenia i przeszłości. Być sobą. Iluż to młodych ludzi słyszy, że trzeba wyrażać siebie w piosence, tańcu, modzie, wyglądzie, zachowaniu w codzienności, w kontaktach z rodzicami i ze starszymi. Pod wpływem takich wskazań kropka oderwała się od kreseczki i ogłosiła, że teraz jest Kropką znad „i”. A Maria Borcz uczyniła ją bohaterką najnowszego tomiku wierszy. Składa się on z 30 wierszy i epilogu, na który złożyły się trzy wiersze.
*
Maria Borcz jest autorką 12 tomów poezji i niedużej książki o charakterze wspomnieniowym. Zaczynała od wierszyków satyrycznych, ale już od trzeciego tomu dominuje tematyka inspirowana obserwacjami współczesnego życia. Tytuły świadczą o jej głębokim niepokoju: „Z kałuży miasta”, „Duchowy kanibalizm”, „W hotelarni świata”. W latach pracy zawodowej była katechetką, a związki z wiarą katolicką są u niej wyraźnie widoczne, choć bez nadmiernego pouczania.
*
Na początku Kropka zastanawia się nad swoim miejscem w życiu. Czuje się uwięziona, osaczona, a tym samym niesamodzielna. Rodzi się jej bunt:
Jestem
okrągłym kleksem
groszkiem plamą
ożywionym punktem
kręcę się
wokół własnej osi
po orbicie przetrwania
od serca
do rozumu
zawsze ta sama odległość
czy może zaistnieć
niepodległy byt
na okrągło uwięziony (s. 14)
Już wie: będzie niezależna, samodzielna, ważna. Przede wszystkim więc musi zmienić swój wygląd:
W trosce o przyszłość
doczesną i wieczną
kropka znad i
modyfikuje siebie
w laboratoriach
poprawia geny
fizys i psyche
pragnie stać się kimś (s.21)
Teraz musi doprowadzić do przewartościowania wielu utrwalonych (ale czy słusznie?) wartości:
niszczy autorytety
modyfikuje miłość
na cokołach
ustawia cielce
ze złota (s. 7)
Sama nie będzie w stanie doprowadzić do takich przewartościowań, więc
wychodzi na ulice
z transparentem (s. 12)
Największą zmianę wprowadza do samej siebie, swojego charakteru:
utrwala
kamień w sercu
by nigdy nie skruszało (s. 7)
*
Niespodziewanie dla Kropki, tak jak dla nas wszystkich, przyplątała się zaraza. Przeszkadza Kropce, bo ją ogranicza. Nie! Kropka się buntuje, ignoruje niebezpieczeństwo choroby, może nawet śmierci. Ona jest tak samodzielna, że nie może się poddać głupiej zarazie!
Nie wiemy, czy Kropka zachorowała, jak przechorowała, czy może doczekała się zaszczepienia, choć jako osoba młoda niewielkie miała szanse.
Przejmujące są wiersze o zarazie, która zamknęła nas wszystkich w domach, pozbawiła kontaktów z bliskimi, ograniczyła do podstawowych życiowych czynności. Maria Borcz jeszcze raz wykazała wrażliwość na aktualne zdarzenia.
*
Ważniejszy jednak od incydentalnej zarazy jest proces, jakiemu podlega wyzwolona Kropka. Wokół siebie widzi coraz więcej pustki, jej pomysły nie znajdują odbiorców, przestaje być atrakcyjna, bo ujawnia się jej płytkość:
z czasem powszednieje
traci atrakcyjność
wychodzi z mody (s. 26)
pozbawiona korzeni
pływa po powierzchni
z okrągłym światopoglądem
wpasowuje się wszędzie (s. 20)
kiedyś
stanie się pianą
wsiąknie w piach (s. 11)
*
Maria Borcz napisała poemat-przestrogę przed odrywaniem się od korzeni, przekreśleniem tradycji, przed zaufaniem w samodzielność i „wyrażaniem sobą”. Rozpoczęła zabawnie, bo od modyfikacji zwyczajnej kropki. Dopiero w trakcie samodzielności Kropka znad „i” dowiaduje się, że sama nie wyraża nic, że jest ważna tylko razem z laseczką, bo wtedy tworzy znaczące „i”.
*
Powyżej przedstawiłam moje odczytanie tomu wierszy Marii Borcz. Znacznie bardziej pogłębioną analizę wierszy i światopoglądu poetki wyraziła Hanna Strychalska w posłowiu pt. „O mirażach wolności i nadwrażliwości serca”. Warto przeczytać, by wiedzieć, jak ta ceniona bydgoska eseistka wysoko stawia twórczość Marii Borcz.
*
W tomiku jest jeszcze epilog złożony z tylko trzech wierszy. Wierszy religijnych. W pierwszym autorka buduje metaforę przywołując rajskie drzewo – jabłoń, która łączy ziemię z niebem. W jego cieniu bawią się dzieci. Ale nie w znane dziecięce gry i zabawy, lecz one igrają z ogniem. Jeśli ogień, to musi przyjść pożar. Dzieci się nie boją, bo są ogniotrwałe / chronione pancerzem praw / który ogranicza interwencję rozsądku. Jednak ten pancerz im nie pomógł: ulatują popiołem / bez stresu / jak latawce / donikąd.
Dwa następne wiersze bezpośrednio traktują o związku człowieka z Bogiem, a ostatni kończy się wyznaniem:
tylko w Tobie mogę
pojednać się z sobą
zawrócić z drogi
do nikąd
***
Maria Borcz, „Kropka znad i”, wyd. Pisarze.pl, Warszawa 2020, 44 s.