Podziękowanie
Od połowy 2019 roku prezentowałam tu książki tematycznie lub miejscem zamieszkania autora związane z Gorzowem ...
Armia władcy królestwa BIELI na wszystkich frontach znalazła się w defensywie. Siły ZIELENI atakowały potężnego wroga z góry i z dołu, z frontu i z boku. Wyniosłe białe twierdze lodowych szczytów, symbole wiecznego uciemiężenia tej ziemi, karlały i zmieniały się w bystre górskie potoki, gdy atak szedł z góry lub z frontu, albo w leniwe rzeczki, strumyki czy szerokie i płytkie fale cieków, gdy przeciwnik w zwycięskim pochodzie nacierał od dołu z prawej lub lewej flanki.
To nie jest fragment opowieści sciance-fiction. Tak Zbigniew Czarnuch opisuje ustąpienie lodowca, którego ok. 17 tys. lat temu z naszych ziem wyparły zmiany klimatyczne. Teraz autor, niczym demiurg, najpierw każe rzekom płynąć ze wschodu na zachód (m. in. wielką doliną Toruńsko-Eberswaldzką, w której mieszkamy), potem zmienia ich kierunek – jedne mają płynąć na północ do Bałtyku, inne na południe. Tworzy jeziora – te rynnowe lub np. oczka – nanosi piasek na wydmy, by mogło powstać budownictwo, ale obok pozostawia torfowiska i bagna. Zwyczajne dla nas pagórki, równiny, doliny, jeziora, rzeki, strumyki i inne elementy krajobrazu rodzą się pod piórem Zbigniewa Czarnucha. A potem prowadzi czytelnika przez te miejsca, by pokazać zmiany, jakie tam zachodziły przez setki lat, a nawet te, które tworzą się na naszych oczach.
Zadziwiająca to historia małego kawałka ziemi, tylko w obszarze niewielkiego Nadleśnictwa Bogdaniec.
*
Gdy już dotrzemy na wskazany przez autora pagórek, nad jezioro albo wydmę, musimy wysłuchać (przeczytać) wielu ciekawych opowieści, jak tam dawniej bywało, a nawet jak on, Zbigniew Czarnuch, jeszcze nastolatek, odkrywał tamten świat. Jest w tej opowieści o stwarzaniu świata wiele sentymentalnych wspomnień, które formalnie absolutnie nie pasują do początkowego założenia, ale to one czynią tę książkę bliską każdemu czytelnikowi. Bo każdy miał jakieś własne przygody związane z jeziorem, górką, laskiem. Może nie zadawał sobie tylu mądrych pytań, może nie było w nim takiej pasji odkrywcy, co w Czarnuchu, ale w trakcie lektury one na pewno ożyją.
*
Książka niesie także bardzo dużo wiadomości o przyrodzie: roślinach, zwierzętach, ptakach, owadach itp. przekazanych w sposób niezwykle atrakcyjny. Przy tych opisach autor przekracza granice nadleśnictwa, rozszerza wiedzę o danym gatunku na całym świecie, obejmuje spojrzeniem historię naszych z nimi związków np. z żubrami lub bobrami.
*
Książka jest tak zaprojektowana, że stwarzanie świata i jego opis znajdują się na białych kartkach, wspomnienia autora, te z dzieciństwa, ale i znacznie późniejsze mają beżową aplę, czyli podkład, a wiadomości dotyczące przyrody – zielonkawą. Można sobie wybierać fragmenty lub inne po prosu pomijać.
Bardzo tu dużo ilustracji: fragmenty starych i nowych map dokumentujących przemiany, są zdjęcia z przeszłości i współczesne, z lotu ptaka i w wielkim zbliżeniu, a wszystkie bardzo uatrakcyjniają lekturę.
*
Największy kłopot mam z tytułem tej książki. Na okładce najmniejszą czcionką wydrukowany jest pierwszy tytuł: „Historia lasów Nadleśnictwa Bogdaniec”, nieco większą – „Opowiadania o ostępach Puszczy Mosińskiej”, a największą – „Wędrówki tropem lądolodów”. Którą mam wybrać? Najbardziej rzuca się w oczy ta ostatnia z lądolodem – moim zdaniem – najmniej zachęcająca do lektury. Gdzie jest Puszcza Mosińska, nawet wikipedia nie wie, bo to pojęcie historyczne. Kiedyś przyjeżdżali tu na łowy niemieccy cesarze, ale dziś lepiej tereny te określić jako lasy wokół wsi Mosina położonej w gminie Witnica. Zbigniew Czarnuch chciałby, aby ten termin znów ożył. Tytuł pierwszy nie budzi zastrzeżeń lokalizacyjnych, ale cóż może być ciekawego w historii lasów? Okazuje się, że bardzo dużo.
*
Wydawcą książki jest Nadleśnictwo Bogdaniec. W Słowie od wydawcy Piotr Pietkun – nadleśniczy – wyznaje: Od dłuższego czasu rozważałem możliwość wydania książki opisującej historię związaną z terenem Nadleśnictwa Bogdaniec. (…) Dopiero po spotkaniu z lokalnym regionalistą, znawcą Ziemi Lubuskiej, Panem Zbigniewem Czarnuchem zrozumiałem, że to niekoniecznie musi być publikacja naukowa, sztywna, będąca tylko zapisem dat, faktów i nazwisk. (…) Mamy książkę będącą zbiorem interesujących opowieści, gawęd z czasów minionych, a także z lat jego harcerstwa.
Rzeczywiście tej książki nie da się zaszufladkować, wtłoczyć do określonego gatunku. Niesie ogromny zasób wiedzy z wielu dziedzin, a jednocześnie jest gawędą, którą się czyta z zainteresowaniem. Niby tylko o lasach w nadleśnictwie Bogdaniec, a jednocześnie o stwarzaniu świata.
*
Zbigniew Czarnuch kończy tę książkę zapowiedzią: W tym tomie kanwą, na której snułem swe opowieści o lesie, były zlodowacenia. W tomie drugim będzie mowa o lesie na tle przejawów w nim aktywności człowieka w porządku chronologicznym. Na przełaj, przez gęstwiny i leśnymi duktami szukać będziemy tropów ludzi żyjących z lasu oraz tych, którzy szukali w nim schronienia.
Dziękujemy bardzo za tę zapowiedź. I czekamy, bo o lesie, jak wiadomo, można w nieskończoność.
***
Zbigniew Czarnuch „Historia lasów Nadleśnictwa Bogdaniec. Opowiadania o ostępach Puszczy Mosińskiej. Wędrówki tropem lądolodów”, wyd. Nadleśnictwo Bogdaniec, Bogdaniec 2020, 246 s.